Przychody budżetu Rosji w styczniu – jedenastym miesiącu wojny – spadły o 35 proc., a wydatki wzrosły o 59 proc. W ciągu zaledwie miesiąca reżim wydał ponad 3 biliony rubli (179,1 mld zł), otrzymując tylko 1,5 biliona rubli wpływów. W porównaniu ze styczniem ubiegłego roku przychody z sektora naftowo-gazowego zmniejszyły się o połowę, a w pozostałych sektorach o prawie jedną trzecią.
Deficyt rosyjskich finansów wyniósł więc 1,5 bln rubli, wobec 3 bln rubli deficytu zapisanego w budżecie na cały obecny rok. W tej sytuacji reżim rozpoczął poszukiwanie dodatkowych źródeł finansowania wojny.
Czytaj więcej
Władze ogłosiły, że rosyjski PKB zmniejszył się po ponad 10 miesiącach prowadzenia wojny, dziewięciu pakietach sankcji, wyprowadzce zagranicznych firm i inwestorów, blokadach importu, załamaniu eksportu gazu, mobilizacji setek tysięcy mężczyzn i ucieczce za granicę ponad miliona osób o… 2,1 procent. W tym roku ma już być rozwój.
Wszyscy oprócz małych?
Najpierw 8 lutego jeden z rosyjskich wicepremierów zapowiedział, że władze rozmawiają z dużymi krajowymi firmami o jednorazowej „dobrowolnej wpłacie do budżetu z dochodów za 2022 rok”. Wypowiedź wywołała panikę na giełdzie, a akcje największych spółek zaczęły gwałtownie tracić na wartości. Inwestorzy obawiali się, że nie dostaną dywidend. Analitycy ostrzegali, że nastroje na rynku i tak są minorowe.
Po blisko dwóch tygodniach pojawia się kolejny pomysł. Do „dobrowolnej” opłaty doszła kolejna – „jednorazowa od działalności gospodarczej”. Jak dowiedziała się gazeta „RBK”, opłata ta może objąć firmy, z wyjątkiem przemysłu naftowego i gazowego, których średni zysk w ciągu ostatnich dwóch lat przekroczył 1 miliard rubli (62 mln zł).