Polski rynek samochodów wkroczył w dobry okres. Ubiegłoroczna liczba rejestracji nowych aut osobowych i dostawczych sięgnęła 476 tys. sztuk, co jest wynikiem lepszym od uzyskanego rok wcześniej o 16,6 proc. W dodatku styczeń 2017 roku przyniósł kontynuację trendu wzrostowego: w ubiegłym miesiącu zarejestrowano przeszło 41,9 tys. samochodów, o 17,2 proc. więcej niż w styczniu 2016 roku. I na razie wszystko wskazuje, że cały obecny rok przyniesie kolejne zwyżki sprzedaży.
Zapowiadane zmiany w akcyzie preferują pojazdy nowe, co powinno się przełożyć na dalsze zwiększanie frekwencji w salonach. Także sytuacja gospodarcza pozostaje na razie w miarę stabilna, więc zarówno firmy, jak i osoby prywatne nie mają powodów, by wstrzymywać się z zakupami samochodów czy obawiać się korzystania z leasingu lub zaciągania kredytów.
W ostatnich latach zakupy samochodów osobowych stały się domeną firm, które obecnie mają w sprzedaży nowych aut co najmniej 70-procentowy udział. Jeśli natomiast wziąć pod uwagę fakt, że w statystykach rejestracji osoby prowadzące działalność gospodarczą oraz spółki cywilne rejestrowane są po stronie osób fizycznych, ten udział może dochodzić nawet do 80 proc. Przedsiębiorcy korzystają z szerokiej oferty finansowania, przy czym szybko rozpowszechnia się długoterminowy wynajem, który kierowany jest także do drobnych przedsiębiorców. Warto zaznaczyć, że ta dominacja zakupów firmowych przekłada się na znaczące zwyżki sprzedaży marek premium, które od kilku lat charakteryzują się dużo większą dynamiką w porównaniu z samochodami marek popularnych. Według PZPM w ubiegłym roku rejestracje marek premium zwiększyły się wobec roku 2015 o przeszło jedną piątą.
Skorzystać na roczniku
Tymczasem klienci indywidualni stawiają przede wszystkim na samochody używane, których w ubiegłym roku sprowadzono z zagranicy ponad 940 tys. Niestety, w większości były to pojazdy przeszło 10-letnie, mocno wyeksploatowane. Co prawda grudzień i styczeń przyniosły większe zainteresowanie nowymi samochodami ze strony osób fizycznych, ale w oczywisty sposób wpłynęła na to wyprzedaż minionego rocznika, obniżająca ceny o kilka–kilkanaście tysięcy złotych, a w przypadku droższych modeli – jeszcze więcej. Ten magnes jednak wkrótce zniknie, gdy pula samochodów wyprzedażowych zostanie wyczerpana. Wydaje się natomiast, że na dłuższą metę tę grupę kupujących będą mogły powiększać atrakcyjne systemy finansowania, np. pozwalające na korzystanie z nowego auta bez inwestowania znacznej gotówki. Duża część importerów zaczęła już oferować programy z tzw. wysoką wartością wykupu, gdzie klient podpisuje np. 3-letnią umowę, płaci niskie miesięczne raty, a po tym czasie może wykupić auto, spłacając jednorazowo pozostałą część wartości, oddać je dilerowi lub, zwracając samochód, wziąć na tej samej zasadzie nowy. Ten system przypomina długoterminowy wynajem dla firm i na największych rynkach Europy Zachodniej, np. w Niemczech i Wielkiej Brytanii, jest powszechnie wykorzystywany przez klientów indywidualnych.
Znaczący reeksport
Charakterystyczną cechą polskiego rynku nowych samochodów osobowych pozostaje znaczący reeksport. Według Instytutu Samar jego wielkość w roku ubiegłym mogła sięgać kilkunastu procent całej sprzedaży. W styczniu reeksport wyniósł ok. 7,9 proc., co oznacza, że blisko 3,3 tys. samochodów zostało zaraz po zarejestrowaniu wywiezionych za granice, głównie do Niemiec, gdzie takie same auta są droższe. Podbudowany przez rosnącą sprzedaż optymizm studzi także fakt, że mimo utrzymującego się przez kilka ostatnich lat wzrostu sprzedaży i siódmego miejsca w Europie pod względem liczby rejestracji Polska ma bardzo niski tzw. wskaźnik chłonności rynku pokazujący liczbę rejestracji na 1000 mieszkańców. Wartość wskaźnika na poziomie niespełna 11 proc. plasuje nas dopiero na 23. pozycji wśród 30 krajów notowanych w rankingu, m.in. za Estonią, Czechami i Słowacją.