Odbiorcy tych komponentów przyznają, że w niektórych przypadkach sami są sobie winni, bo kiedy uderzyła pandemia COVID-19, rezygnowali z dostaw, bo spadały zamówienia, a pracują w systemie just-in-time. Potem jeszcze spłonęła fabryka produkująca półprzewodniki w Japonii, spowolnił transport tych komponentów z Azji, zwłaszcza z Tajwanu, a Chiny wykupowały wszystkie możliwe dostawy. Firmy z tego kraju w 2020 roku wydały na półprzewodniki 350 mld dolarów, czyli więcej, niż na import ropy naftowej – ujawnił „Businessweek". Same produkują podobne komponenty. Ale tylko „podobne", bo nie mają dostępu do najnowocześniejszych zachodnich technologii.