Mocna przecena banków może być chwilowa

Rozczarowanie odczytem inflacji i schłodzenie oczekiwań podwyżek stóp procentowych mogło być głównym powodem spadku kursów. Ale wyniki banków powinny się dalej poprawiać.

Publikacja: 01.07.2021 21:00

Mocna przecena banków może być chwilowa

Foto: Bloomberg

Czwartkowa sesja przyniosła tylko nieznaczne odbicie indeksu WIG-banki (pod koniec sesji zyskiwał 0,2 proc.), po tym jak we wtorek i środę spadł odpowiednio o 2,3 proc. i 5,4 proc. (środowa sesja była najsłabszą od października 2020 r.).

Splot zdarzeń

– Nie ma jednego jasnego powodu, dla którego miałaby nastąpić aż tak gwałtowna przecena banków jak w ostatnich dniach – mówi Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ. – Szukając jednak wyjaśnienia, wskazałbym, że zbiegło się to z końcem półrocza, co w przypadku niektórych funduszy może skłaniać do zastanowienia się nad pozycją inwestycyjną i podjęcia decyzji o realizacji zysków. Warto pamiętać, że w tym roku banki bardzo mocno zyskały – dodaje.

Od początku roku do dnia sprzed omawianej przeceny indeks WIG-banki zyskał blisko 50 proc. i był jednym z najmocniejszych branżowych wskaźników na GPW. To w dużej mierze odreagowanie po fatalnym 2020 r., gdy banki były najsłabszym sektorem na giełdzie. Niektórzy kredytodawcy od początku stycznia zyskali aż 100 proc. jak Alior, czy 85 proc. jak mBank. O 55 proc. wzrosły notowania Pekao i 40 proc. Santandera.

– Inny możliwy powód przeceny z ostatnich dni to mniejszy odczyt inflacji. Jeśli któryś z inwestorów zakładał, że inflacja będzie rosła szybciej, niż przewidywał to rynek i liczył na szybsze podwyżki stóp procentowych, które pomogłyby bankom, mógł się rozczarować. Trzeci, najbardziej ogólny powód, to nowy wariant wirusa mogący spowolnić odbicie gospodarcze. Jednak żaden z tych czynników nie stanowi moim zdaniem podstawy do aż tak dużej przeceny. To pewnie splot kilku mniej istotnych czynników – dodaje Sobolewski. W ostatnich dniach straciły głównie te banki, które dużo zyskały w ostatnich miesiącach i te nieposiadające dużego portfela frankowego.

– Niższy odczyt inflacji ograniczył rynkowe oczekiwania podwyżek stóp procentowych. Wstępna informacja o czerwcowej inflacji, która pokazała pierwszy spadek dynamiki CPI w ujęciu rocznym od lutego br., spowodowała spadek rentowności SPW i notowań krajowych banków. Rynek zakładał spadek dynamiki do poziomu 4,6 proc. r./r., co stało za pozycjonowaniem się inwestorów pod czerwcowy odczyt. Natomiast środowy odczyt na poziomie 4,4 proc. spotęgował redukcję pozycji, co spowodowało chwilową silną korektę – tłumaczy Dariusz Świniarski, zarządzający w Skarbcu TFI.

Zwraca uwagę, że członkowie RPP o gołębim nastawieniu dostali do ręki argument, który umożliwi im podtrzymanie retoryki o braku konieczności normalizacji polityki pieniężnej i dalsze utrzymywanie stóp procentowych bez zmian. Oczekiwania inflacyjne i dotyczące podwyżek stóp w ostatnich tygodniach rosły, co napędzało notowania banków z GPW: w czerwcu nastąpiła zmiana retoryki na Węgrzech i w Czechach (rozpoczęcie cyklu podwyżek), co przy odczytach krajowej inflacji przekraczających znacznie górne pasmo odchyleń od celu inflacyjnego NBP było impulsem do zwiększania pozycji w bankach notowanych na GPW.

Zdaniem Świniarskiego presja inflacyjna będzie narastać, inflacja w drugim półroczu może wrócić w okolice 4,5 proc., co wybije „gołębiom" z RPP argumenty za utrzymywaniem ultrałagodnej polityki pieniężnej. – Wyceny banków są wspierane poprawą ich wyników. Branża notuje wzrost przychodów z prowizji i opłat, redukcję kosztów działania i znaczny spadek rezerw. Ten ostatni wskaźnik wynika z poprawy otoczenia makroekonomicznego, a dynamika poprawy rośnie. Taki scenariusz będzie wspierał notowania banków – dodaje Świniarski.

Wyniki coraz lepsze

– Nadal stoję na stanowisku, że przed bankami raczej dobry okres – mówi Sobolewski. – W miesięcznych danych sektora widać wzrost akcji kredytowej. Nie widzę podstaw do tego, aby na tym etapie twierdzić, że sytuacja w bankach może się pogarszać. Spodziewam się poprawy wyników banków w bliskim i średnim okresie. Ich wyceny zaś to już w dużej mierze ocena samych inwestorów – dodaje. Ryzykiem dla branży są jednak nadal potencjalnie wysokie koszty frankowe.

Po czterech miesiącach sektor bankowy ma 4,35 mld zł zysku netto, czyli o 84 proc. więcej niż rok temu – wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. Wzrost zysku nastąpił mimo słabości przychodów – wyniosły 22,8 mld zł, co oznacza spadek o 0,6 proc. To głównie efekt spadku wyniku z odsetek o 13,8 proc., do 14,4 mld zł. Wynika to nie tylko z cięcia stóp procentowych wiosną 2020 r. (co uderzyło w marżę odsetkową netto), ale także ze słabości akcji kredytowej utrudniającej odbudowę wyniku. Silny jest za to wynik z opłat i prowizji – wyniósł 5,41 mld zł, o 14,7 proc. więcej niż rok temu. Ulgę przyniosły koszty, zarówno te działania, jak i ryzyka. Te pierwsze wyniosły 12,1 mld zł, o 5,2 proc. mniej niż przed rokiem, co jest w dużej mierze zasługą niższych składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Odpisy kredytowe wyniosły 2,14 mld zł, czyli zmalały o 49 proc., co wynika głównie z efektu wysokiej bazy sprzed roku, gdy banki zawiązały spore rezerwy na pandemię, teraz niektóre częściowo je rozwiązują, bo sytuacja kredytobiorców jest dobra i spłacalność kredytów nie pogarsza się istotnie.

Banki
Polacy sprawdzają umowy bankowe. Od czerwca mają być prostsze
Banki
Kwietniowa inflacja przypieczętowała obniżkę stóp procentowych w maju?
Banki
Kredyty frankowe przestają być obciążeniem dla mBanku
Banki
Pekao nie będzie składał oferty na zakup Santander BP
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Banki
Dobre wyniki Santandera na początku 2025 r. Co mówi zarząd o sprzedaży banku?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne