Czy banki są gotowe na przełom Donalda Tuska?

Obecnie banki chętnie dzielą się zyskami z akcjonariuszami, bo odbudowały swoje kapitały. Ale to może się skończyć, gdy przyjdzie czas na inwestycyjne turbodoładowanie.

Publikacja: 25.02.2025 04:24

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: AFP

Premier Donald Tusk ogłosił rok 2025 rokiem inwestycyjnego przełomu. Łączna nominalna wartość takich nakładów ma sięgnąć ok. 650 mld zł albo i więcej. W dużej mierze te projekty zapewne będą realizowane na kredyt, więc warto zadać sobie pytanie, czy banki są gotowe na sfinansowanie ambitnego planu rządu.

To pytanie tym bardziej zasadne, że jeszcze nie tak dawno eksperci alarmowali i wprost ostrzegali, że banki straciły zdolności finansowania gospodarki. Czy od tego czasu coś się zmieniło? Obecnie banki mogą pochwalić się rekordowo wysokimi zyskami, ale czy zdążyły odbudować swoją nadszarpniętą pozycję kapitałową?

Z czego wynikała trudna sytuacja banków

– Obecnie sektor bankowy w Polsce ma historycznie najsilniejszą płynność finansową, również wskaźniki wypłacalności i rentowności biją historyczne rekordy. Jest więc gotowy na zwiększoną akcję kredytową w 2025 r. – ocenia Kamil Stolarski, analityk Santander BM.

Stolarski przypomina, że rzeczywiście jeszcze dwa–trzy lata temu banki w Polsce były w bardzo trudniej sytuacji. Takie czynniki, jak środowisko niskich stóp procentowych w czasie pandemii, gwałtowny wzrost kosztów sagi frankowej, duże obciążenie regulacyjne (w tym podatek sektorowy wprowadzony przez rząd PiS, wakacje kredytowe na koszt kredytodawców, składki na ratowanie upadających podmiotów sektora czy na wsparcie kredytobiorców z problemami) itp. – sprawiły, że pozycja kapitałowa sektora niemal się załamała.

Czytaj więcej

Pomoc przy spłacie rat kredytu mieszkaniowego. Nawet do 3 tys. zł miesięcznie

Według wyliczeń Warszawskiego Instytutu Bankowości mniej więcej w połowie 2022 r. kapitały sektora w relacji do PKB spadły do rekordowo niskiego poziomu ok. 6,5 proc. z ok. 9–10 proc. w 2018 r. Wówczas też znacząco pogorszyły się miary adekwatności kapitałowej banków. Zmniejszyła się nominalna wartość funduszy własnych, spadły wszystkie współczynniki kapitałowe.

Od tego czasu jednak bankom udaje się poprawiać swoją kondycję. Wyżej wymienione wskaźniki wyraźnie rosną, do tego istotnie lepiej wygląda również efektywność i zyskowność sektora. Komisja Nadzoru Finansowego wyliczyła ostatnio, że na koniec 2024 r. wskaźnik rentowności ROE (zwrotu na kapitale) wyniósł aż 15,5 proc. W 2022 r. było to raptem 6 proc., a w 2020 r. – nawet minus 0,2 proc.

– Według mnie kluczowe jest, że spółki deklarują i wypłacają sowite dywidendy – ocenia również Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities. – To bardzo istotny sygnał wskazujący, że same banki oceniają swoją kondycję kapitałową z dużą dozą komfortu. I nawet oczekując wzrostu akcji kredytowej w 2025 r., są w stanie dzielić się z akcjonariuszami wypracowanymi zyskami – zaznacza Jańczak. Gdyby było inaczej, gdyby banki musiały odbudowywać swoje kapitały, chciałyby zatrzymać więcej zysków „dla siebie”.

Przypomnijmy, że w 2024 r. banki zarobiły rekordowo dużo – 42 mld zł, a większość podmiotów sektora zadeklarowała najwyższą z możliwych wypłatę dywidendy – do 75 proc. z zysku za miniony rok.

Jakie inwestycje zapowiada premier Donald Tusk

Do tych pozytywnych ocen trzeba jednak dodać sporo zastrzeżeń. – Wszystko zależy od skali zapowiadanego przez rząd inwestycyjnego przyspieszenia. Banki zbudowały pewną nadwyżkę kapitałową, która może być wykorzystana do wzrostu kredytów. Tyle że w tym roku nie spodziewałabym jakiejś dużej akcji kredytowej, jej dynamika może być mniejsza niż dynamika nominalnego wzrostu PKB – zauważa Stolarski.

Czytaj więcej

Europejski Bank Centralny zwiększa straty

Również zdaniem Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, na inwestycyjny przełom w 2025 r. się nie zapowiada. – Dlatego scenariusz na obecny rok, o którym mówił premier Tusk, jest jak najbardziej możliwy do sfinansowania przez banki. Pytanie jednak, co dalej – zaznacza Benecki.

W horyzoncie kolejnych lat premier Tusk już nie podawał liczb, ale wiadomo, że polska gospodarka potrzebuje wprost turbodoładowania i wzrostu stopy inwestycji z ok. 16-17 proc. PKB (jak to ma też być w 2025 r.) do nawet 25 proc. PKB lub więcej. – A na to już nasz sektor bankowy gotowy nie jest – zaznacza Benecki.

– Gdyby stopa inwestycji miała rzeczywiście wzrosnąć od oczekiwanego poziomu – powyżej 25 proc. PKB – wartość udzielonych przez banki kredytów musiałaby zwiększyć się mniej więcej o połowę – szacuje też Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. – I o ile polski sektor finansowy jest przygotowany na delikatne ożywienie inwestycyjne, czyli wzrost akcji kredytowej rządu 5–10 proc., o tyle jeśli o chodzi o prawdziwy boom i naprawdę duże potrzeby, które mogą się wkrótce pojawić – to już raczej nie – ocenia Sobolewski.

Co zatem należy zrobić, by banki nabrały skali adekwatnej do potrzeb? Kamil Sobolewski wskazuje, że kapitały banków powinny zostać zwiększone, na co są dwa zasadnicze sposoby. To przykładowo zachowanie zysków w bankach (a więc mniejsze dywidendy dla akcjonariuszy) lub też „dosypanie” kasy przez ich właścicieli.

Rafał Benecki wskazuje z kolei na mniej radykalne rozwiązania. –Dziś nominalne zarobki sektora, liczone w dziesiątkach miliardów złotych, zdają się robić wielkie wrażenie, co może być też politycznie wykorzystywane. Ale jak popatrzymy na to w ujęciu realnym, to banki generują za mało zysków, by odłożyć tyle kapitału, aby przygotować się na najbliższe dziesięć lat oczekiwanego przyspieszenia inwestycyjnego – zaznacza Benecki. – W takim ujęciu warto przyjrzeć się wszystkim obciążeniom podatkowo-regulacyjnym, które są jednak w Polsce bardzo duże, czy wadliwej moim zdaniem konstrukcji podatku bankowego – wskazuje ekonomista ING Banku Śląskiego.

Premier Donald Tusk ogłosił rok 2025 rokiem inwestycyjnego przełomu. Łączna nominalna wartość takich nakładów ma sięgnąć ok. 650 mld zł albo i więcej. W dużej mierze te projekty zapewne będą realizowane na kredyt, więc warto zadać sobie pytanie, czy banki są gotowe na sfinansowanie ambitnego planu rządu.

To pytanie tym bardziej zasadne, że jeszcze nie tak dawno eksperci alarmowali i wprost ostrzegali, że banki straciły zdolności finansowania gospodarki. Czy od tego czasu coś się zmieniło? Obecnie banki mogą pochwalić się rekordowo wysokimi zyskami, ale czy zdążyły odbudować swoją nadszarpniętą pozycję kapitałową?

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Nick Leeson 30 lat temu zrujnował Barings Bank. Co go teraz martwi?
Banki
Europejski Bank Centralny zwiększa straty
Banki
Pomoc przy spłacie rat kredytu mieszkaniowego. Nawet do 3 tys. zł miesięcznie
Banki
Ukraiński bank należący do PKO BP ma nowego prezesa. To były szef PKP
Banki
Commerzbank mocno oszczędza. 3300 pracowników w Niemczech straci pracę