Europejski Bank Centralny dokonał w czwartek podwyżki stóp o 50 pkt baz. Główna stopa wzrosła do 3,5 proc., a depozytowa do 3 proc. Część analityków liczyła wcześniej na to, że EBC dokona w czwartek mniejszej podwyżki stóp lub nawet się z nią wstrzyma, ze względu na silne napięcia w globalnym i europejskim sektorze bankowym. EBC uznał jednak, że walka z inflacją wciąż jest priorytetem. Czwartkowa podwyżka została jednak uznana za gołębią, gdyż w komunikacie Rady Prezesów EBC nie było żadnych wzmianek dotyczących stóp procentowych w nadchodzących miesiącach.

– Inflacja będzie zbyt długo zbyt wysoka – powiedziała Christine Lagarde, prezes EBC, na czwartkowej konferencji prasowej. Powiedziała również, że ostatnia decyzja EBC o podwyżce stóp została podjęta „bardzo dużą większością”. Lagarde zapowiedziała, że EBC nie będzie przerywał walki z inflacją. Ekonomiści tej instytucji obniżyli jednak prognozy dla inflacji. Spodziewają się oni obecnie, że wzrost cen w 2023 r. wyniesie 5,3 proc., podczas gdy wcześniej prognozowali 6,3 proc.

Czytaj więcej

Biznes nie widzi barier dla podwyżek cen

EBC zdecydował się na podwyżkę stóp taką, jak wcześniej sygnalizował, m.in. dlatego że w czwartek zmalały obawy inwestorów o kondycję europejskich pożyczkodawców. Bank Credit Suisse ogłosił, że dostanie 50 mld franków pożyczki ze Szwajcarskiego Banku Narodowego (SNB). W swoim komunikacie podkreślił, że ma ona „prewencyjnie wzmocnić jego płynność”. „Credit Suisse spełnia wymagania kapitałowe i płynnościowe nałożone na banki systemowo ważne” – mówił natomiast komunikat SNB. Akcje Credit Suisse zyskiwały podczas czwartkowej sesji nawet 40 proc. Tymczasem większość europejskich indeksów giełdowych balansowała w czwartek pomiędzy niewielkimi zwyżkami a umiarkowanymi spadkami. Duże odbicie na rynkach się nie zmaterializowało.