Młodzieżowa działaczka w obronie klimatu Greta Thunberg ma zespół Aspergera. Dla wielu jej przeciwników jest to argument, by podważać słuszność tego, co głosi. „Musimy wątpić w klimatyczne dogmaty zaburzonych nastolatek" – napisał w lipcu tego roku Anrew Bolt z Australian News Corp.
Również w Polsce nie zabrakło negatywnych komentarzy dotyczących wystąpienia Thunberg na klimatycznym szczycie ONZ sugerujących, że dziewczyna jest zaburzona i „nie wie, co mówi". Padały określenia: „naszprycowana", „upośledzona", „bez leczenia zamkniętego nie pociągnie".
Sama Szwedka nie opowiada o swoim problemie, ale też go nie ukrywa. Na Twitterze tłumaczyła, że nie upublicznia informacji na ten temat, bo „wielu ignorantów" nadal postrzega zespół Aspergera jako „chorobę" lub „coś negatywnego". Dodaje także, że nauczyła się ze swoim problemem żyć i traktuje zaburzenie jako „supermoc".
– Zespół Aspergera nie jest chorobą. To zaburzenie polegające na tym, że mózg w inny sposób przyjmuje i przetwarza informacje. Takie osoby także inaczej określają swoje mocne i słabe strony – wyjaśnia prof. Barbara Remberk, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.
ZA to łagodne zaburzenie ze spektrum autyzmu, przy którym nie występują zaburzenia w rozwoju umysłowym. Przeciwnie, osoby z aspergerem często mają wysoki iloraz inteligencji. Wystarczy przypomnieć sobie, że ZA miał prawdopodobnie także Albert Einstein czy Isaac Newton. – Osoby z zespołem Aspergera potrafią się bardzo silnie koncentrować na wybranym zagadnieniu, co powoduje, że w tej dziedzinie mogą się stać ekspertami – wyjaśnia Remberk.