Przez całą środę gmachu parlamentu pilnowała policja i Żandarmeria Wojskowa, do godzin popołudniowych powstała wokół potrójna linia policyjnych umocnień, sięgająca Alej Ujazdowskich. Od godz. 18.00 „spacerowali" tam protestujący – kobiety i mężczyźni zaopatrzeni w tradycyjne tekturowe transparenty z hasłami o treści ironicznej, czasem wulgarnej lub „wygwiazdkowanej". Policja legitymowała protestujących, a kilka ulic okalających Sejm było zablokowanych przez policyjne samochody na sygnale. Po kilkudziesięciu minutach demonstranci uformowali pochód.
Tymczasem w Sejmie w sprawie wyroku aborcyjnego zapanował pat. Rozstrzygnięcie nie zostało dotąd opublikowane, a inne propozycje prawne nie są rozpatrywane. Nawet te zgłoszone przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Omijając policyjne blokady, protestujący grupkami przeszli ulicami stolicy i zebrali się na Placu Powstańców Warszawy, gdzie mieści się m.in. siedziba Telewizji Polskiej. Po godz. 20:00 na miejscu było kilka tysięcy osób. W tłumie były osoby, które odpalały race.
Zebrani skandowali m.in. "wyp...".
Do protestujących przemówiła jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart. - Słuchajcie, po prawej stronie jest auto tej agencji rządowej od wizji i fonii, nie ABW, tylko TVPiS. Trzeba im pomóc, żeby im zrobić taki lockdown - powiedziała.