Wczoraj na pytania komisji dotyczące kulis jego odejścia z CBA, rzekomej taśmy z agencji towarzyskiej ze znanym politykiem PiS odpowiadał Wojciech J. Potwierdził m.in. że osobiście widział nagranie z politykiem. - Po przesłuchaniu Wojciech J. przyznał, że czuje się zagrożony. Nie chciałbym ujawniać szczegółów dla jego dobra kogo miał na myśli i skąd odbiera zagrożenie. Państwo a dokładnie policja ma obowiązek chronić bezpieczeństwo obywateli i powinna ich objąć ochroną. To sprawa bardzo poważna, wiąże się z zorganizowaną międzynarodową przestępczością - podkreśla Siemoniak. Wniosek o ochronę obejmie także jego pełnomocniczkę, która również dwa tygodnie temu zeznawała przed komisją.
Jak ujawniła kilka tygodni temu „Rzeczpospolita” to z agencji towarzyskich Jewgenija i Aleksieja R., Ukraińców, którzy na Podkarpaciu od lat prowadzą hotele wzięła się sprawa sekstaśm, które - jak twierdzi Wojciech J., kazał mu odnaleźć szef CBA. Były agent CBA Wojciech J. utrzymuje, że taśmy istnieją i są zdeponowane na Ukrainie i mogą służyć do szantażu. ABW, która pracuje dla małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej, który prowadzi ściśle tajne śledztwo w sprawie gangu sutenerów nie zabezpieczyła żadnych taśm a prokuratura zapewnia, że ich nie ma.
Ale jak niedawno ujawniła „Rzeczpospolita” o rejestrowaniu klientów w agencjach R. zeznawali świadkowie. Zdaniem prokuratury były to zeznania niewiarygodne.