Rzeczpospolita: Sondaże pokazują, że topnieje przewaga między Jackiem Majchrowskim, obecnym prezydentem Krakowa, a panią. Pokazują też, że jeśli doszłoby do drugiej tury, to różnica między wami nie byłaby duża.
Małgorzata Wassermann, kandydatka PiS na prezydenta Krakowa, przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold: Nie wiem, czy różnica między mną a prezydentem Majchrowskim jest na moją korzyść czy pana prezydenta. Pojawia się bardzo dużo sondaży, w których również wygrywam ja. Na kilka dni przed wyborami nie zastanawiam się nad sondażami, pracuję od rana do nocy i ufam, że mieszkańcy Krakowa podejmą właściwą decyzję.
O zwycięstwie mogą zdecydować głosy tych, których uda się zaktywizować wyborczo, a którzy wcześniej nie brali udziału w wyborach?
Nie jestem socjologiem ani politologiem. Wierzę, że mieszkańcy potrafią dobrze wybrać. Wiem, że Kraków potrzebuje dobrej zmiany, na którą czeka po 16 latach rządów Jacka Majchrowskiego. Miasto potrzebuje nowego impulsu, przewietrzenia, nowej energii, pomysłów. Nie odbieram prezydentowi Majchrowskiemu dokonań, często również je podkreślam, jak choćby budowę Tauron Areny, jednak dobre inicjatywy Krakowa pochodzą z poprzednich kadencji. Można odnieść wrażenie, że Jacek Majchrowski i jego ekipa w kończącej się kadencji nie wykazywali się wieloma inicjatywami. Części urzędnikom w Krakowie już się nie chce, części jest już wszystko jedno, nie mają nowej energii, impulsu. Nie są też dobrze wynagradzani. Dlatego też zdecydowałam się kandydować na prezydenta miasta. Trzeba działać szybciej, sprawniej, bardziej pomysłowo.
Co to oznacza?