Paweł Wojtunik, 47-letni były policyjny przykrywkowiec, funkcjonariusz CBŚ i szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, na Twitterze poinformował, że razem z żoną – byłą funkcjonariuszką ABW – założyli w Warszawie cukiernię Dulcinella. – Stojąc na bramce, będę pilnował, aby nie stosowano u nas dyskryminacji ani klauzuli sumienia – napisał żartobliwie, dodając, że dotyczy to nawet „ZZ" (Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego – red.).
Ktoś, kto nie śledzi sytuacji Wojtuników po dojściu przez PiS do władzy, uzna, że małżeństwo byłych funkcjonariuszy służb wymyśliło sobie sposób na przyjemne życie na wczesnej emeryturze. Nic bardziej mylnego – ich historia z cukiernią jest jaskrawym przykładem słabości państwa, które ludzi służb karze za to, że służyli ojczyźnie za poprzedniej władzy. Jeśli zrobili karierę w tamtych czasach, to znaczy, że są ludźmi „tamtej władzy", są zadżumieni. Zresztą Wojtunik jest w tym państwowym ostracyzmie traktowany w sposób wyjątkowy – po tym jak w grudniu 2015 r. złożył wymuszoną dymisję, niejednokrotnie powtarzał, że nie ma szans na pracę w kraju. Był więc ekspertem ds. korupcji UE w Mołdawii i niejako „przez niego" pracę w ABW straciła też żona. Niestety, nie ma w tym cienia kokieterii, a Wojtunikowie nie są przypadkiem odosobnionym.
Czytaj także: Polowanie z nagonką na Wojtunika
Z szacunków gen. Mariana Janickiego (szef BOR w latach 2007–2013), któremu PiS nie może wybaczyć, że nie ochronił prezydenta w Smoleńsku, wynika, że 80–90 proc. byłych „borowików" po odejściu z formacji nie może znaleźć dobrej pracy, nawet w prywatnym sektorze, który boi się zmasowanych kontroli instytucji nowej władzy.
Dramatyzm sytuacji pogłębiła ustawa dezubekizacyjna, która dotknęła wielu funkcjonariuszy. Gen. Janicki zamiast 10 tys. zł emerytury dostaje 1,8 tys. zł, bo służbę w BOR zaczynał przed rokiem 1989. Pracował zatem w strukturach organów bezpieczeństwa PRL. Nieważne, że było to tylko półtora roku, a całą karierę zrobił w czasach wolnej Polski. Obecnie, żeby związać koniec z końcem, pracuje w krakowskiej spółce wodno-kanalizacyjnej.