Paweł Kowal: Wielka wojna historyczna

W obchodach 75 lecia wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu w Auschwitz nie polityka powinna być najważniejsza. Chodzi przede wszystkim o szlachetny akt uczczenia pamięci tych, którzy zginęli, tych którzy przeżyli, tych, którzy przeżyli i wciąż żyją. Chodzi o przesłanie przeciw wojnie.

Aktualizacja: 09.01.2020 17:39 Publikacja: 07.01.2020 15:31

Paweł Kowal: Wielka wojna historyczna

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

75 lat poza kończeniu wojny właśnie pamięć o wojnie staje się szczególnie ważna. Paradoks tej pamięci polega przecież na tym, że wspominamy tamte tragiczne wydarzenia, w jakimś stopniu dlatego, że chcemy uniknąć wojny na przyszłość. Pamięć rodziców, pamięć dziadków chociażby, przekazana wnukom zabezpiecza świat przynajmniej trochę od pochopnych decyzji politycznych. Być może ta pamięć o wojnie jest potrzebna Zachodowi szczególnie teraz, kiedy każdy dzień na Bliskim Wschodzie wydaje się chodzeniem po linie. Tymczasem ta pamięć zaciera się na naszych oczach wraz z kolejnymi mijającymi rocznicami. My myślimy „wszystko jest opasane”, „prawda jest znana” a na Kremlu zaczyna się nowy etap kombinowania jak przepisać kilka ważnych stron w historycznych księgach.

Okazało się, że obchody rocznicy wyzwolenia obozu, ale także obchody zakończenia II wojny światowej w tym roku będą wielka rozgrywką polityczną. Czeka nas wielka batalia o politykę, którą zaczął w ostatnich dniach poprzedniego prezydent Rosji Władimir Putin. Amunicją w tej walce będzie historia. Nie pierwszy to raz to ona ma decydować o przyszłości.

Przeczytaj też: Michał Szułdrzyński: Rząd i opozycja muszą mówić o Rosji jednym głosem

Ostatni akt tej wielkiej rozgrywki nie wygląda dla nas najlepiej i nieszczęśliwie tak się składa, że uroczystości związane z Holocaustem stały się ze względu na agresywną politykę Rosji polem ostrej politycznej rywalizacji. Dwa aspekty tej rywalizacji znamy już dzisiaj: jaki będzie skład międzynarodowych reprezentacji na uroczystościach w Izraelu i w Polsce, oraz kto się znajdzie na liście mówców, kto dostanie trybunę, by powiedzieć „swoją prawdę” o II wojnie światowej. Za sprawą ostatnich wypowiedzi płynących z Rosji coraz rzadziej chodzi bowiem o prawdę historyków i źródeł a coraz częściej o prawdę politycznej taktyki Putina. Jeśli chodzi o styczniowe obchody w to tymczasem można pokazać to symbolicznie tak: Księżna Camila będzie w Polsce ale książę Karol, następca tronu Zjednoczonego Królestwa w Izraelu. Na obchody w Izraelu, po tym jak potwierdził obecność prezydent Putin chętnie zgłosiło się sporo kolejnych delegacji. Będzie tam głos amerykański, izraelski, będzie francuski i niemiecki a polskiego nie będzie. Nie wchodzę teraz w kwestie, na ile możliwy był inny rozwój wypadków, gdyby udział prezydenta Polski był negocjowany dłużej w ciszy gabinetów a przedstawiciele Kancelarii nie stawiali swoich warunków brzegowych udziału prezydenta publicznie. Faktem pozostaje, że to, na czym zależy Polsce szczególnie – by opowiadać polską rolę w II wojnie światowej oraz nie ulegać oskarżeniom a antysemityzm zostanie na łasce i niełasce mówców, których będzie słuchał cały świat. Pytanie o głos amerykański, skoro prezydent Trump tyle razy roztkliwiał się nad historią Polski. Czy ktoś pracuje nad wymową amerykańskiego przemówienia w Jerozolimie?

Putin doskonale wyczuwa, ze jest teraz zachodowi bardzo potrzebny i wie, że nikt na Zachodzie nie będzie umierał za historię, bo z punktu widzenia zachodnich polityków polsko-rosyjskie spory o interpretacje II wojny światowej i szczególnie rolę ZSRS w tej wojnie tak wyglądają. Zachód liczy, ze Putin nie porozumie się z Chinami, że nie dogada się z Iranem, politycy państw zachodnioeuropejskich nie widzą związku miedzy poważnymi wyzwaniami dzisiejszego dnia a rozważaniami na temat roli polskiego ambasadora w Niemczech sprzed wojny Lipskiego, o czym ostatnio deliberował prezydent Rosji.

W tym tkwi nasza dzisiejsza bieda. Dla Putina sprawa jest kluczowa: on walczy o pozycję w swoim systemie władzy, walczy o chwale Związku Sowieckiego i szerzej swojego imperium. Gdzieś w tle jest żal, że Gorbaczow dopuścił do jego rozpadu w 1991 roku a Jelcyn tego nie powstrzymał. Rosja prowadzi zatem ciągle i konsekwentnie tę samą grę tak trudną do zrozumienia dla zachodnich aliantów Polski. Sprawie „rosyjskiej prawdy” służą wielkie rosyjskie pieniądze think tanki i fundacje na Zachodzie, które w ślad za działaniami prezydenta Rosji, które \będą kontynuowane i wzmocnione przez rosyjską dyplomację i służby specjalne zostaną wzmocnione dziesiątkami i setkami inicjatyw na uniwersytetach, w mediach i rozmaitych środowiskach zawodowych. Odpowiedź jak wyjść z tego klinczu to dzisiaj najważniejsze zadanie polskiej klasy politycznej.

 

Autor jest posłem Koalicji Obywatelskiej, dr. hab. politologii

Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać