Pytany o sposób, w jaki się zaraził, Michał Woś mówił o półgodzinnym spotkaniu z osobą, która później otrzymała pozytywny wynik testu. Na spotkaniu obecne były trzy osoby, trzecia jest zdrowa.
Leśnik, od którego zaraził się Woś, nie miał wówczas żadnych objawów, a wcześniej zetknął się z kimś, kto wrócił z zagranicy.
Michał Woś, który w połowie marca, po stwierdzeniu u siebie niepokojących objawów, pojechał do szpitala zakaźnego i tam, stojąc w kolejce, poddał się testowi. Dlatego uważa, że politycy opozycji, tacy jak Borys Budka czy Donald Tusk, mówiąc o trudnościach w dostępie do testów produkują fake newsy.
- Ręce opadają. Dostęp do testów jest dla każdego taki sam - zapewniał Woś.
Polityk podkreślał, że najbardziej istotne jest obecnie ograniczenie zakażeń koronawirusem, by nie dopuścić do takiej sytuacji, w której lekarze będą musieli decydować, którego pacjenta wspomóc respiratorem.