Zakazanie pseudoterapii konwersyjnej obowiązkiem państwa

Zabierając publicznie głos należy pamiętać o zachowaniu standardów debaty publicznej. Nie zrobił tego dr Błażej Kmieciak, który na stronie internetowej "Rzeczpospolitej" 1 marca opublikował tekst krytykujący projekt ustawy zakazującej praktyk reparatywnych. Jako przedstawiciele i przedstawicielki organizacji sporządzającej projekt poczuliśmy się wywołani do tablicy i zobowiązani do przygotowania odpowiedzi.

Aktualizacja: 13.03.2019 11:32 Publikacja: 13.03.2019 11:24

Zakazanie pseudoterapii konwersyjnej obowiązkiem państwa

Foto: Adobe Stock

Przeprowadzona przez dr Kmieciaka krytyka wywołała w nas sprzeczne odczucia. Z jednej strony zdziwienie, a z drugiej – co może wydawać się paradoksalne – spokój. Zdziwienie, bo liczyliśmy na to, że osoba występująca w charakterze naukowca w swoim tekście oprze się wyłącznie na aktualnych ustaleniach nauki i zrelacjonuje swoje stanowisko z krytycznym namysłem właściwym badaczom (to się niestety nie wydarzyło). Spokój, bo gdy przyjrzeliśmy się bliżej zarzutom autora, szybko zorientowaliśmy się, że bazują one na celowych pominięciach, chwytach retorycznych i tezach bez znaczenia dla omawianego projektu ustawy.

Nauka po stronie ustawy

Artykuł dr Kmieciaka stanowi odpowiedź na wniesiony do Sejmu pod koniec lutego projekt ustawy Nowoczesnej, sporządzony we współpracy z reprezentowaną przez nas organizacją społeczną, Kampanią Przeciw Homofobii. Projekt powstał po to, aby wprowadzić w Polsce zakaz tzw. praktyk konwersyjnych, których celem jest zmiana lub stłumienie czyjejś orientacji seksualnej, tożsamości płciowej lub ekspresji płciowej. Chodzi tu o tzw. pseudoterapie, które bazują na przeświadczeniu, że orientacja inna niż heteroseksualna jest czymś nieprawidłowym i niepożądanym. Przeświadczenie to nie ma żadnych podstaw naukowych. Potwierdzają to cytowane w projekcie stanowiska ponad 40 renomowanych towarzystw naukowych, zarówno międzynarodowych (np. Światowej Organizacji Zdrowia ONZ), jak i krajowych (m.in. Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego czy Polskiego Towarzystwa Psychologicznego). Co istotne, wprowadzenie zakazu tego rodzaju praktyk rekomendował Polsce we wrześniu 2018 r. Komitet ds. Praw Osób z Niepełnosprawnościami ONZ. Projekt ustawy realizuje te rekomendacje.

Tu chodzi o ludzkie życie

W uzasadnieniu projektu przywołano szereg wstrząsających historii konkretnych osób, które mają za sobą doświadczenie praktyk konwersyjnych. Zdarza się, że podczas takiej pseudoterapii dochodzi do molestowania seksualnego – jej uczestnicy są zmuszani do spania w jednym łóżku z samozwańczym terapeutą, doświadczają “zdrowego” męskiego dotyku czy egzorcyzmów.  Osoby, które doświadczyły tych praktyk, opowiadają o doznanym upokorzeniu, wstydzie i traumie związanej z wmawianiem im choroby i obwinianiem za nieudaną próbę “zmiany”. Do tego nierzadko dochodzi szantaż ekonomiczny i emocjonalny ze strony najbliższego otoczenia, groźby wyrzucenia z domu lub zerwania kontaktu w razie odmowy poddania się pseudoterapiom. Mimo to w swoim tekście dr Kmieciak uznał, że wprowadzenie ustawy zakazującej praktyk konwersyjnych w Polsce byłoby szkodliwe.

Dyskusja z „chochołem”

Analizując zarzuty postawione przez dr Kmieciaka widać wyraźnie, że autor obrał określoną taktykę. Najpierw wybiórczo przytoczył kilka fragmentów treści projektu, po czym podniósł kilka pozornie niewygodnych dla autorów i autorek projektu wątpliwości, mimo że wszystkie z nich mogłyby zostać rozwiązane przy wnikliwej analizie projektu ustawy. W obecnej formie jego tekst należy traktować bardziej jako dyskusję ze stworzonym przez autora “chochołem” niż z rzeczywistą treścią projektu.

O ojcu i nastolatku

Przykładowo, autor stwierdza, że uchwalenie projektu ustawy Nowoczesnej uniemożliwiłoby podejmowanie jakichkolwiek działań terapeutycznych wobec nastolatka, który zgłosi się do terapeuty ponieważ „odkrył, iż jest gejem”. Zdaniem dr. Kmieciaka po wprowadzeniu ustawy w życie terapeuta nie będzie mógł zgłębić “problemu” i “porozmawiać z młodzieńcem”, bo  narazi go to na odpowiedzialność karną i zawodową (projekt ustawy wprowadza odpowiedzialność wykroczeniową za stosowanie praktyk konwersyjnych). Dalej, zdaniem autora na podobne konsekwencje naraziłby się również terapeuta udzielający wsparcia ojcu rodziny, który przeżywa trudności związane z doświadczaną orientacją seksualną. Nic bardziej mylnego. Projekt wprost przewiduje, że nie jest praktyką konwersyjną działanie, które „zapewnia wsparcie w zrozumieniu i akceptacji własnej orientacji seksualnej” (art. 2 pkt 1 lit. b projektu ustawy). Przywoływany przez dr Kmieciaka nastolatek będzie mógł swobodnie rozmawiać z terapeutą o swojej orientacji seksualnej. Podobnie będzie z przywołanym w tekście ojcem rodziny. Nie takich działań dotyczy bowiem projektowana ustawa. Jest ona wymierzona przeciwko szerzeniu fałszywego i nienaukowego przekonania, że orientacja inna niż heteroseksualna jest czymś nieprawidłowym i że należy ją zmienić.

Co z diagnostyką i leczeniem zaburzeń?

Dr Kmieciak obawia się również, że przyjęcie ustawy w obecnym brzmieniu uniemożliwi diagnostykę i leczenie zaburzeń psychicznych odnoszących się do seksualności człowieka, zawartych np. w Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10 (np. zaburzenia dojrzewania seksualnego czy zaburzeń związków seksualnych). Ponownie, choćby pobieżna analiza przepisów projektu ustawy pozwala porzucić te obawy. A to dlatego, że projekt wprost wyłącza z reżimu ustawy działania, które „służą leczeniu zaburzeń psychicznych uznawanych w powszechnie akceptowanych międzynarodowych klasyfikacjach medycznych i diagnostycznych”, a więc m.in. również w ICD-10 (art. 2 pkt 1lit. c projektu ustawy). Innymi słowy, jeśli specjalista zidentyfikuje tego rodzaju zaburzenie może, a wręcz powinien, zaproponować pacjentowi terapię, która nie będzie traktowana jako próba zmiany jego orientacji.

Strategia niedomówień

W tekście dr Kmieciaka roi się od niedomówień i niewysłowionych wprost tez, które przez swoją dwuznaczność każą zadać pytania nt. rzeczywistych poglądów autora. Dla przykładu dr Kmieciak wskazuje w swoim artykule, że „wypowiedzenie publiczne stwierdzenia: «homoseksualizm to zaburzenie» wiązałoby się zapewne dla autora tych słów z silną krytyką”. Czy jest to opinia dr Kmieciaka, której z jakiegoś powodu nie decyduje się wyartykułować? Jeżeli tak jest, to uważamy, że jako uczestnik debaty publicznej powinien wyrażać swoje poglądy wprost bez ukrywania ich za dwuznaczną retoryką. Jeżeli jednak autor tak nie uważa, to pojawia się pytanie o cel przywołania  tak prowokacyjnego twierdzenia. Biorąc pod uwagę, że jest ono nienaukowe, a sam autor chce być postrzegany jako naukowiec, takie pytanie nie powinno pojawić się w jego tekście. Bez względu na to, w jaki sposób ten dylemat zostanie rozstrzygnięty, mamy prawo oczekiwać, że autor publikujący na łamach znanego dziennika wyłoży swoje poglądy „kawa na ławę”. Nieujawnianie w prowadzonych sporach swoich rzeczywistych poglądów jest nie w porządku, bo zamiast skupiać uwagę na poszukiwaniu najsilniejszych argumentów w dyskusji, sprowadza ją do jałowych sporów o to „co autor miał na myśli”.

Nie na temat

Wreszcie, artykułowi dr Kmieciaka należy wytknąć wprowadzanie wątków, które nie mają większego znaczenia dla omawianego tematu. Przykładowo, należą do nich rozważania na temat czynników kształtujących orientację seksualną człowieka, przypominające próby ustalenia źródeł “choroby”, a przez to wartościowania różnych orientacji seksualnych na lepsze i gorsze. Istota projektu nie tkwi jednak w tym, w jaki sposób i w którym momencie kształtuje się orientacja seksualna, ani jaką przybiera postać. Celem projektu jest zakazanie podejmowania szkodliwych prób mających na celu zmianę orientacji seksualnej, która traktowana jest jako niewłaściwa. I na ten temat powinniśmy prowadzić dyskusję.

Wprowadzenie zakazu pseudoterapii obowiązkiem państwa

Co jest pocieszające, w końcowej części swojego artykułu dr Kmieciak wskazuje, że „rację mają zwolennicy twierdzenia wskazujący, iż orientacja seksualna nie powinna podlegać leczniczej modyfikacji”. Tę ostatnią wypowiedź przyjmujemy za dobrą monetę, albowiem zgadzamy się z autorem co do tego, że nikt nie powinien cierpieć z powodu tego kogo kocha. Nie możemy jednak przyznać racji autorowi, że nie należy karać za podejmowanie tego rodzaju działań. Jak wynika z badań, pseudoterapie konwersyjne powodują m.in. obniżenie poczucia własnej wartości, negatywny stosunek do seksualności, depresję, poczucie winy, wycofanie społeczne oraz próby samobójcze. Dlatego uważamy, że Państwo ma nie tylko możliwość, ale również obowiązek zakazywać tego rodzaju oddziaływań.

Jesteśmy gotowi i gotowe, a wręcz oczekujemy kontynuacji krytycznej dyskusji nt. projektu ustawy zakazującej praktyk konwersyjnych. Uważamy jednak, że jeśli ma ona wnieść coś dobrego dla naszego rozumienia problemu pseudoterapii konwersyjnych, powinna bazować na rzetelnej i pełnej analizie projektu ustawy, a nie na wybiórczym przytaczaniu niektórych jej fragmentów i formułowaniu na ich podstawie subiektywnych opinii. Mówimy bowiem o zbyt ważnych społecznie sprawach, aby rezygnować z tego standardu w debacie publicznej.

Przeprowadzona przez dr Kmieciaka krytyka wywołała w nas sprzeczne odczucia. Z jednej strony zdziwienie, a z drugiej – co może wydawać się paradoksalne – spokój. Zdziwienie, bo liczyliśmy na to, że osoba występująca w charakterze naukowca w swoim tekście oprze się wyłącznie na aktualnych ustaleniach nauki i zrelacjonuje swoje stanowisko z krytycznym namysłem właściwym badaczom (to się niestety nie wydarzyło). Spokój, bo gdy przyjrzeliśmy się bliżej zarzutom autora, szybko zorientowaliśmy się, że bazują one na celowych pominięciach, chwytach retorycznych i tezach bez znaczenia dla omawianego projektu ustawy.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Wybory prezydenckie w Polsce: Sikorski lepszy niż Trzaskowski
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Wybory prezydenckie w USA. Jeden wynik już znamy – przegrała demokracja
Analiza
Anna Słojewska: UE bliżej do Kamali Harris, ale nie we wszystkim się z nią będzie zgadzać
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Polska musi być silniejsza. Bez względu na to, kto wygra w USA
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Opinie polityczno - społeczne
Greenpeace: Czy Ameryka zmieni się w stację paliw?