Przeprowadzona przez dr Kmieciaka krytyka wywołała w nas sprzeczne odczucia. Z jednej strony zdziwienie, a z drugiej – co może wydawać się paradoksalne – spokój. Zdziwienie, bo liczyliśmy na to, że osoba występująca w charakterze naukowca w swoim tekście oprze się wyłącznie na aktualnych ustaleniach nauki i zrelacjonuje swoje stanowisko z krytycznym namysłem właściwym badaczom (to się niestety nie wydarzyło). Spokój, bo gdy przyjrzeliśmy się bliżej zarzutom autora, szybko zorientowaliśmy się, że bazują one na celowych pominięciach, chwytach retorycznych i tezach bez znaczenia dla omawianego projektu ustawy.
Nauka po stronie ustawy
Artykuł dr Kmieciaka stanowi odpowiedź na wniesiony do Sejmu pod koniec lutego projekt ustawy Nowoczesnej, sporządzony we współpracy z reprezentowaną przez nas organizacją społeczną, Kampanią Przeciw Homofobii. Projekt powstał po to, aby wprowadzić w Polsce zakaz tzw. praktyk konwersyjnych, których celem jest zmiana lub stłumienie czyjejś orientacji seksualnej, tożsamości płciowej lub ekspresji płciowej. Chodzi tu o tzw. pseudoterapie, które bazują na przeświadczeniu, że orientacja inna niż heteroseksualna jest czymś nieprawidłowym i niepożądanym. Przeświadczenie to nie ma żadnych podstaw naukowych. Potwierdzają to cytowane w projekcie stanowiska ponad 40 renomowanych towarzystw naukowych, zarówno międzynarodowych (np. Światowej Organizacji Zdrowia ONZ), jak i krajowych (m.in. Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego czy Polskiego Towarzystwa Psychologicznego). Co istotne, wprowadzenie zakazu tego rodzaju praktyk rekomendował Polsce we wrześniu 2018 r. Komitet ds. Praw Osób z Niepełnosprawnościami ONZ. Projekt ustawy realizuje te rekomendacje.
Tu chodzi o ludzkie życie
W uzasadnieniu projektu przywołano szereg wstrząsających historii konkretnych osób, które mają za sobą doświadczenie praktyk konwersyjnych. Zdarza się, że podczas takiej pseudoterapii dochodzi do molestowania seksualnego – jej uczestnicy są zmuszani do spania w jednym łóżku z samozwańczym terapeutą, doświadczają “zdrowego” męskiego dotyku czy egzorcyzmów. Osoby, które doświadczyły tych praktyk, opowiadają o doznanym upokorzeniu, wstydzie i traumie związanej z wmawianiem im choroby i obwinianiem za nieudaną próbę “zmiany”. Do tego nierzadko dochodzi szantaż ekonomiczny i emocjonalny ze strony najbliższego otoczenia, groźby wyrzucenia z domu lub zerwania kontaktu w razie odmowy poddania się pseudoterapiom. Mimo to w swoim tekście dr Kmieciak uznał, że wprowadzenie ustawy zakazującej praktyk konwersyjnych w Polsce byłoby szkodliwe.
Dyskusja z „chochołem”
Analizując zarzuty postawione przez dr Kmieciaka widać wyraźnie, że autor obrał określoną taktykę. Najpierw wybiórczo przytoczył kilka fragmentów treści projektu, po czym podniósł kilka pozornie niewygodnych dla autorów i autorek projektu wątpliwości, mimo że wszystkie z nich mogłyby zostać rozwiązane przy wnikliwej analizie projektu ustawy. W obecnej formie jego tekst należy traktować bardziej jako dyskusję ze stworzonym przez autora “chochołem” niż z rzeczywistą treścią projektu.
O ojcu i nastolatku
Przykładowo, autor stwierdza, że uchwalenie projektu ustawy Nowoczesnej uniemożliwiłoby podejmowanie jakichkolwiek działań terapeutycznych wobec nastolatka, który zgłosi się do terapeuty ponieważ „odkrył, iż jest gejem”. Zdaniem dr. Kmieciaka po wprowadzeniu ustawy w życie terapeuta nie będzie mógł zgłębić “problemu” i “porozmawiać z młodzieńcem”, bo narazi go to na odpowiedzialność karną i zawodową (projekt ustawy wprowadza odpowiedzialność wykroczeniową za stosowanie praktyk konwersyjnych). Dalej, zdaniem autora na podobne konsekwencje naraziłby się również terapeuta udzielający wsparcia ojcu rodziny, który przeżywa trudności związane z doświadczaną orientacją seksualną. Nic bardziej mylnego. Projekt wprost przewiduje, że nie jest praktyką konwersyjną działanie, które „zapewnia wsparcie w zrozumieniu i akceptacji własnej orientacji seksualnej” (art. 2 pkt 1 lit. b projektu ustawy). Przywoływany przez dr Kmieciaka nastolatek będzie mógł swobodnie rozmawiać z terapeutą o swojej orientacji seksualnej. Podobnie będzie z przywołanym w tekście ojcem rodziny. Nie takich działań dotyczy bowiem projektowana ustawa. Jest ona wymierzona przeciwko szerzeniu fałszywego i nienaukowego przekonania, że orientacja inna niż heteroseksualna jest czymś nieprawidłowym i że należy ją zmienić.