Duchowny z Płocka miał odurzyć i skrzywdzić 16-latka. Dziesięć lat wcześniej, jako nowy wikariusz miał sprawę o podłożu pedofilskim, jednak wtedy kuria nie złożyła zawiadomienia do prokuratury. Ksiądz pedofil został ukarany symbolicznie – zgodnie z prawem kanonicznym na pół roku suspensy i zakaz noszenia stroju duchownego. W tym czasie poznał ministranta i go seksualnie wykorzystał.
„Rzeczpospolita" odsłania kulisy bulwersującej sprawy.
Nazywał go wujkiem
23 stycznia ks. Krzysztof L. został aresztowany. Ofiarą jest młody, dziś 18-letni mężczyzna, którego ksiądz poznał trzy lata wcześniej w płockiej parafii. Zawiadomienie do prokuratury skierował ks. dr Marek Jarosz, delegat biskupa płockiego ds. ochrony dzieci i młodzieży na podstawie zeznań matki i babci chłopca.
Znajomość chłopca z księdzem – jak ustaliła płocka prokuratura – zaczęła się w 2015 r., kiedy był on ministrantem. 40-letni ks. L. zagadnął go i dał mu numer swojego telefonu. Zaczęli do siebie dzwonić, ksiądz odwiedzał nastolatka także w domu, a ten nazywał go „wujkiem". Rodzina ufała kapłanowi, była wdzięczna, że poświęca uwagę chłopcu, który wychowywał się bez ojca.
Przeczytaj także: Były ksiądz oskarżony o pedofilię zatrudniony w poznańskiej kurii