Przewodniczący komisji licencyjnej PZN Jakub Michalczuk powiedział wówczas, że jeżeli nazwiska nie widać w systemie PZN, to dany zawodnik nie ma licencji. Według doniesień, w chwili korzystania ze stoku żaden syn polityk nie miał aktualnej licencji.
W rozmowie z Interią była minister rozwoju przyznała, że jej zachowanie było niestosowane. - To nie jest żadne usprawiedliwienie, ale pomyślałam, że skoro przez te ostatnie pięć lat spędzałam tak bardzo mało czasu z dziećmi, a wszystko jest zgodne z przepisami, to mogę jechać. Niestety, nie zadałam sobie pytania, czy to wypada - powiedziała Emilewicz.
O reakcją klubu PiS zapytano szefa Komitetu Wykonawczego partii Krzysztofa Sobolewskiego. Jego zdaniem dużym błędem było złamanie obostrzeń.
- Przeprosiła za to i tej kwestii, w tej chwili, z tego co wiem, to władze klubu nie przewidują dalszych działań - poinformował Sobolewski w rozmowie z Radiem Wnet.