- Oświadczam, że nigdy ja ani mój zespół nie prowadził eksperymentów na płodach, a nie nie prowadził badań na żywych płodach ludzkich ani na zwłokach płodów pochodzących z aborcji. Dla mnie życie ludzkie jest najwyższą wartością i myślę, że nie muszę tego udowadniać - oświadczył prof. Maksymowicz w wystąpieniu w Sejmie. - Pamiętacie państwo, że nawet niektórzy mieli mi za złe, że tak bardzo występuję w obronie ludzi, co do których inni uznawali, że może nie trzeba już się nimi zajmować, włącznie ze sprawą pacjenta z Wielkiej Brytanii.
Muszę powiedzieć, że kłamliwe informacje to jest kolejny przejaw braku profesjonalizmu Ministerstwa Zdrowia i jego zarządu w obecnym kształcie. Ten bezprecedensowy atak na moją osobę odbieram nie tylko osobiście, a może przede wszystkim jako atak na polskich naukowców medycznych. A przecież to dzięki rozwojowi nauki medycznej mogłem w ciągu ponad 40 lat swojej uratować tysiące ludzi i dać nadzieję wielu innym tysiącom, że ich los kiedyś się poprawi. Dotyczy to zwłaszcza chorych w śpiączce, po urazach mózgu, po wylewach krwi do mózgu, po udarach, po porażeniach rdzenia kręgowego, po urazach kręgosłupa, oni czekają na rozwój nauk medycznych.
Rozwój nauki to wolność, ograniczana tylko zasadami etycznymi. Bez wolności nie będzie rozwoju nauk, również medycznych. To również jest szacunek dla naukowców ze strony władz, które powinny rozwijać naukę.
Nie spodziewałem się, że po 35 latach od pierwszego przeszczepu serca w Polsce, dokonanego przez prof. Zbigniewa Religę, znowu doświadczę ataku na polską transplantologię.
Od ponad 40 lat jestem członkiem Solidarności, znosiłem groźby, pomówienia, szykany czasu PRL-u. 30 lat temu byłem, pewnie jak widać naiwnie przekonany, że czasy gróźb, szantażowania, szukania haków, na tych którzy mają odwagę występować przeciwko władzy skończyły się raz na zawsze.