To jednak nie frakcyjne starcie, jakich wiele było w przeszłości, ale rozgrywka, której stawką jest przetrwanie projektu „dobrej zmiany” i jego fundamentów. Bo jakie jest jedno z głównych obecnie zmartwień w PiS? Że im później odbędą się wybory, tym mniejsze szanse na zwycięstwo ma prezydent Duda. To myślenie jest elementem trwającej próby sił.
– Bez prezydenta nie da się dobrze rządzić. Koronawirus wywołuje kryzys gospodarczy, a za to zapłaci Duda. Im później, tym dla niego i dla nas wszystkich gorzej – zauważa nasz rozmówca z PiS. Teza o tym, że nie da się rządzić, gdy Senat i Pałac Prezydencki są pod kontrolą opozycji, pojawiała się już wcześniej, ale za sprawą koronawirusa i jego efektów ewidentnie nabiera aktualności w obozie rządzącym. Jarosław Gowin i jego sojusznicy od samego początku powtarzali jednak, że wybory w maju w sposób opisany w ustawie o głosowaniu powszechnym są nie do przeprowadzenia i groziłyby Polsce konsekwencjami, włącznie z brakiem ich uznania na arenie międzynarodowej.