Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas konwencji swojej partii nawiązał do słów Agnieszki Holland. Na jego wypowiedź z oburzeniem zareagowali członkowie Gildii Reżyserów Polskich, w których opinii był to "fałszywy cytat", umieszczony w "manipulacyjnym kontekście. Twórcy wystosowali list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego. Pod dokumentem podpisało się kilkudziesięciu pracowników oraz członków Gildii Reżyserów Polskich, w tym między innymi Jerzy Skolimowski, Wojciech Smarzowski, Małgorzata Szumowska, Krzysztof Zanussi, Paweł Pawlikowski i brat wicepremiera, Robert Gliński.
Teraz do słów Kaczyńskiego w rozmowie z Onetem odniosła się sama Agnieszka Holland, której zdaniem wystąpienie prezesa PiS to "orwellowskie przestawienie pojęć”. - Słuchając pana Kaczyńskiego, kiedy sugerował, że ktoś czyni zamach na wolność, równość, sprawiedliwość, demokrację, prawo do głosu, opinii itd. mówi nie o opozycji, ale o sobie i swojej formacji. Takie orwellowskie przestawienie pojęć, typowe zresztą dla prezesa i innych propagandystów tego obozu. Uprawiają klasyczna "mabenę" wyborczą profesora Zybertowicza - powiedziała artystka. W opinii reżyserki, choć partia Kaczyńskiego nazywa się Prawo i Sprawiedliwość, "likwiduje państwo prawa, trójpodział władzy, niezależność sądów i prokuratury". - Również odmawia sprawiedliwości ofiarom (skopanym kobietom na Marszu Niepodległości, ofiarom księży pedofilów, ludziom z niepełnosprawnościami, knebluje posłów opozycji), wymyśla obywatelom od komunistów i złodziei, a tymczasem głównym destruktorem państwa prawa jest u nich komunistyczny prokurator stanu wojennego, a różnych byłych komunistów (i agentów) jest w otoczeniu prezesa sporo - zaznaczyła Holland.
W rozmowie z Onetem Holland zwróciła także uwagę na problem cenzury w kulturze. - PiS mówi o wolności i likwiduje bądź opanowuje instytucje kultury, które tej wolności są emanacją, uderzając w wolność wypowiedzi, ekspresji artystycznej i wprowadzając ekonomiczną cenzurę. Cenzuruje i zmienia historie w stylu orwellowskiego ministerstwa prawdy - zaznaczyła. - Nie wystąpię do sądu, ponieważ to nie miałoby sensu. Prezes już dawno opanował do perfekcji sztukę postponowania ludzi, których nie lubi, przy pomocy niedomówień, sugestii, insynuacji. Oczernia bliźnich tak, żeby jakieś błoto do atakowanego się przykleiło, ale żeby nie dać mu szansy na obronę - dodała.