Radosław Sikorski komentując niedzielny zamach na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza prawdopodobnie "doszło do zaniedbań służb państwowych". - Wydaje mi się, że jest to mord dość podobny do zamachu na prezydenta Narutowicza - ocenił w rozmowie z radiem ZET.
- W 2011 roku przestrzegałem, że stan polaryzacji i emocji politycznych w Polsce może doprowadzić do tego, że będziemy mieli polskiego Breivika, i pamiętam, że nie wszyscy się wtedy ze mną zgadzali. No niestety wykrakałem - dodał.
W programie przypomniano słowa byłego szefa MSZ, które padły podczas kampanii wyborczej w 2007 roku. Sikorski mówił wówczas: „Jeszcze jedna bitwa, dorżniemy watahy!”
Czytaj także: Polityka wróci po pogrzebie Pawła Adamowicza
- To jest ten koronny dowód na symetryzm, a to nie była żadna mowa nienawiści. Jak trener powie w przerwie: „Chłopaki, w drugiej połowie dobijcie ich”, to to nie jest mowa nienawiści. Ja powiedziałem: „Jeszcze jedna bitwa, dorżniemy watahy, wygramy tę batalię”. To była zachęta do walki w kolejnej debacie, a a nie żadne nawoływanie do mordów politycznych - uważa Sikorski.