To były chyba najmniej emocjonujące wybory w historii III RP. Sondaże od samego początku kampanii dawały PiS wysokie 40-proc. poparcie i dużą przewagą nad rywalami. I podobny wynik partia Jarosława Kaczyńskiego otrzymała w niedzielny wieczór. Nie zaszkodziły jej wizerunkowe afery z lotami marszałka Kuchcińskiego czy tajemniczą kamienicą Mariana Banasia. A opozycji nie pomogło celne uderzanie w sferę, którą PiS najbardziej zaniedbał, czyli w służbę zdrowia, a nawet straszenie autorytarnymi zapędami.
PiS jest partią populistyczną zdolną mobilizować rzesze wyborców. Te wybory były frekwencyjnie rekordowe. Tym samym partia Jarosława Kaczyńskiego dostała po raz kolejny silne społeczne poparcie. I nie chodzi tu wyłącznie o docenienie przez Polaków zrealizowanych obietnic wyborczych, dających polityczną wiarygodność, ale o wizję państwa. Nowe podejście do solidaryzmu społecznego, polityki tożsamościowej, odrzucenie niektórych elementów liberalnej demokracji na rzecz wzmocnienia struktur państwa narodowego i promowanie konserwatyzmu światopoglądowego – okazuje się, że to oferta nadal atrakcyjna dla wielu Polaków.
Grzegorz Schetyna przegrał, bo nie potrafił stworzyć atrakcyjniejszej wizji państwa, która porwałaby wyborców. Około 27-proc. poparcie to dobry wynik, jednak nie dla partii aspirującej do sięgnięcia po władzę. Dziś wydaje się, że bez wywrócenia stolika, przy którym zasiadają obecne elity Platformy, i pojawienia się przy nim nowej kadrowej jakości partia ta skazana jest na jałowe dryfowanie bez wpływu na rzeczywistość polityczną.
Niedzielne wybory to sukces Lewicy i PSL. Ta pierwsza wraca po latach banicji do Sejmu i ma wszelkie szanse stać się za cztery lata poważną siłą polityczną, pod warunkiem jednak, że trzy odrębne lewicowe byty scementują swoje struktury, tworząc jedną silną lewicową partię. Inaczej lewicy też grozi w przyszłości polityczny niebyt. PSL i Kukiz, uzyskując 9-proc. poparcie, uciekły od politycznej gilotyny i groźby znalezienia się poza parlamentem.
Jak PiS skonsumuje zwycięstwo? Najważniejszym pytaniem i niewiadomą pozostaje, czy po sukcesie kampanii, której Jarosław Kaczyński był twarzą, to właśnie on stanie na czele rządu. Nie należy spodziewać się dalszego rozmachu przy tworzeniu kolejnych programów socjalnych i wychodzenia poza obietnice wyborcze. Energia PiS pójdzie raczej w kierunku reformowania służby zdrowia i zabezpieczania środków finansowych na realizację uruchomionych już programów. Pytanie tylko, czy prawicy nadal będzie pomagała w tym dobra koniunktura gospodarcza, czy też będzie musiała szukać pieniędzy w kieszeni podatników – np. przedsiębiorców.