Przykłady? Służę dwoma. Gdy Izba Pracy Sądu Najwyższego zadała Trybunałowi Sprawiedliwości UE pytania prejudycjalne dotyczące nowego prawa wysyłającego sędziów SN w przedwczesny stan spoczynku, zawiesiła też stosowanie w Polsce tych przepisów. Minister Ziobro mądrości doświadczonych sędziów nie dał wiary i zakwestionował ich decyzję, skarżąc do TK podstawę prawną, na jakiej została podjęta. Wygląda więc na to, że oczekuje od Trybunału Konstytucyjnego oceny sposobu zastosowania prawa przez Sąd Najwyższy – w gruncie rzeczy zasadniczej wykładni przepisów. Szkopuł w tym, że odkąd mamy konstytucję z 1997 r., Trybunał nie może takich wykładni formułować. Ogłasza czasem wyroki zakresowe – i pewnie tak będzie w tej sprawie. To jednak także dyskusyjne i podobno od wyroków zakresowych miano odchodzić.
Czytaj także: Owoce zatrutego drzewa bocznym wejściem do TK
Przykład drugi: minister Ziobro właśnie zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego podstawę prawną, na której Sąd Najwyższy oparł głośną uchwałę o owocach zatrutego drzewa. Tutaj również nie ma możliwości, by TK wyeliminował przepis kodeksu z obrotu prawnego. Prokuratura spodziewa się tylko oceny, czy sąd dobrze zastosował prawo. To, że będą próby obalenia uchwały, wiadomo od dawna. Nawet prezes Jarosław Kaczyński wspominał o niej publicznie, uznając za skandaliczną. Ani on, ani prokuratura nie chcą widzieć w ograniczeniu dostępu do podsłuchów gwarancji dla obywateli, że nie będzie się wobec nich używać dowodów uzyskanych nielegalnie. Czy gdyby wszyscy oni byli w opozycji, też by uważali, że można kogoś skazać na podstawie podsłuchu, na który nie zgodził się sąd w konkretnej sprawie?
Oczywiście to bardzo ważne, by winny nie uniknął kary. Nie mniej ważne jest jednak to, by wyrokowi nie można było zarzucić pójścia na skróty. Takimi skrótami burzy się bowiem państwo prawa, na które powołuje się minister w skardze do Trybunału Konstytucyjnego.