Reklama
Rozwiń

Legenda miejska elektromagnetyzmu

Brak dowodów naukowych na to, że pole elektromagnetyczne o wartościach, jakie nam towarzyszą w codziennym życiu, jest szkodliwe.

Aktualizacja: 05.03.2017 18:33 Publikacja: 05.03.2017 18:20

Prof. Andrzej Krawczyk

Prof. Andrzej Krawczyk

Foto: materiały prasowe

W mediach co pewien czas można przeczytać alarmujące artykuły: „Niebezpieczeństwo – telefony komórkowe mogą »zagotować« twój mózg", „Niewidoczni zabójcy", „Elektrosmog szkodliwy dla zdrowia". W internecie pojawiają się filmy, pokazujące gotowanie jajka (alternatywnie: prażenie popcornu) za pomocą telefonów komórkowych. Lokalne społeczności protestują przeciwko instalacjom stacji bazowych telefonii komórkowej. Z mniejszą częstotliwością niż przed paroma laty pojawiają się protesty przeciwko instalacjom elektroenergetycznym. Wylicza się różne choroby wywołane podobno polem elektromagnetycznym. Powstaje więc pytanie, czy jest coś na rzeczy, czy też może pole elektromagnetyczne jest kolejną „czarną wołgą", miejską legendą naszych czasów...

Pole jest wszędzie

Niektóre organizacje ekologiczne twierdzą, że pole elektromagnetyczne wpływa negatywnie na środowisko. Czy w związku z tym należy ograniczać poziom pola elektromagnetycznego w środowisku? Skoro jest to czynnik zagrażający środowisku, podobnie jak czynniki chemiczne, pyłowe, akustyczne etc., to może rzeczywiście należy dążyć do jego minimalizacji, a może i zupełnej likwidacji? Trzeba tutaj jasno powiedzieć, że ta ostatnia opcja, czyli totalna likwidacja zjawisk magnetycznych i elektrycznych, jest niemożliwa. Ziemia jest naturalnym generatorem pola elektrycznego i magnetycznego, a impulsowe pole elektromagnetyczne powstaje na skutek wyładowań atmosferycznych. Wszechświat cały dostarcza nam ogromne ilości energii elektromagnetycznej, Słońce ingeruje w naszą technosferę poprzez emisję pola magnetycznego. Zatem mieszkańcy Ziemi są wystawieni na działanie zjawisk magnetycznych i elektrycznych. Ale nawet pola elektromagnetycznego wytwarzanego przez ludzi nie można w żaden sposób porównać do związków chemicznych czy pyłów. Chociażby dlatego, że nie jest ono ubocznym skutkiem jakiejś produkcji, nie jest odpadem. Wręcz przeciwnie, często jest czystym nośnikiem informacji wymienianej między ludźmi. Porównywanie pola elektromagnetycznego do zjawiska szkodliwego smogu jest nadużyciem podwójnym, bowiem bagatelizuje ten ostatni, co do którego istnieje wiele badań naukowych potwierdzających bezpośredni wpływ szkodliwych substancji zawartych w smogu na zdrowie, a nawet życie ludzi. Dowodów takich brak w przypadku pola elektromagnetycznego.

We współczesnym świecie nie można już żyć bez energii elektrycznej, a zatem musimy uznać fakt, że wszędzie wokół nas występują prądy elektryczne. A z kursu fizyki szkoły średniej wiemy, że wokół prądu elektrycznego powstaje pole magnetyczne, które, jeśli zmienia się w czasie, tworzy pole elektryczne, a to z kolei pole magnetyczne... itd. Ten ciąg wydarzeń jest właśnie istotą pola elektromagnetycznego. Powstawanie pola elektromagnetycznego z płynących wokół nas prądów elektrycznych to jeden aspekt całej sprawy. Drugi to wytwarzanie pola elektromagnetycznego przez specjalne anteny (tak naprawdę to też prądy w tych antenach płyną), i to z kolei dotyczy tzw. fali elektromagnetycznej będącej nośnikiem informacji: radiowej i telewizyjnej, osobistej w telefonach mobilnych czy identyfikującej obiekty, jak w radarach. I czy tutaj można wyobrazić sobie współczesny świat wyłączony z tych możliwości? Odpowiedź jest oczywista – nie wstrzyma się rozwoju elektrotechniki ani telekomunikacji, choćby dlatego, że gdyby tak zrobić, to jakość życia, rozumiana zarówno jako dostęp do naturalnych dla nas udogodnień (światło, lodówka, telewizor czy radio), jak i poziom opieki medycznej (badania USG, EKG, rezonans magnetyczny itd.) powróciłaby do czasów sprzed odkrycia żarówki, co mogłoby skutkować wzrostem śmiertelności wśród ludzi oraz zanieczyszczenia środowiska. Poprawa jakości życia ludzi w XX i XXI w. w dużym stopniu zależała i zależy od pola elektromagnetycznego, które towarzyszy nam przez całe życie i ważne jest, by wiedzieć, jaki jest rzeczywisty jego wpływ na zdrowie i życie ludzi.

Skutki i normy

Boimy się nie tylko „grzania" polem elektromagnetycznym, ale też dolegliwości i chorób nim wywołanych. Lista chorób „podejrzanych" o pochodzenie elektromagnetyczne jest na tyle obszerna, że można zaryzykować twierdzenie, iż gdyby oceniać po objawach przypisywanych polu elektromagnetycznemu, to szkodzi na wszystko. Ale jeśli na wszystko, to zgodnie z prawami logiki, może na nic.

Pole elektromagnetyczne, mówiąc skrótowo, składa się z pola elektrycznego i magnetycznego, które zmieniają się z określoną częstotliwością. Właśnie ona jest parametrem różnicującym efekty biologiczne. W przypadku pola EM wysokiej częstotliwości (100 MHz do 10 GHz) efektem biologicznym, branym pod uwagę w przygotowaniu norm (ograniczeń), jest wydzielanie się ciepła. A zatem możliwym efektem biologicznym jest zakłócenie równowagi termicznej w wystawionej na pole elektromagnetyczne części organizmu. Ograniczeniu podlega gęstość mocy promieniowania. W wielu krajach świata ogranicza się też inną wielkość, a mianowicie współczynnik pochłaniania energii elektromagnetycznej SAR (Specific Absorption Rate). Tam gdzie jest on wprowadzony, przyjmuje się, że dopuszczalna absorbowana energia, a zatem dopuszczona w normach wartość SAR, nie powinna powodować nagrzania tkanki więcej niż o 1 stopień Celsjusza – przyjęto, że taki wzrost temperatury nie powoduje negatywnych skutków biologicznych. Ale w przypadku rozwiązań telekomunikacyjnych związanych z szeroko rozumianą komunikacją bezprzewodową nie zachodzi ten przypadek – poziomy energii są tak niskie, że taki wzrost temperatury jest nierealny – vide gotowanie jajka lub robienie popcornu telefonami komórkowymi.

Inaczej niż pole EM wysokiej częstotliwości (jak w telefonii komórkowej czy sieciach wi-fi) pole EM niskiej częstotliwości (najczęściej spotykana częstotliwość to 50 Hz) może wpływać na procesy biochemiczne w komórkach, które mogą mieć określone skutki zdrowotne. Około 30 lat temu podane zostały relacje wartości pola EM i stanu organizmu, wskazujące na to, co może się wydarzyć w organizmie człowieka wystawionego na działanie pola. Warto odwołać się do tych relacji, bo choć minęło wiele lat, stanowią one podstawę unormowań w Polsce i na świecie. A wynika z tych relacji, że jeśli prąd indukowany w organizmie nie przekroczy 1 mA/m2 (miliamper na metr kwadratowy powierzchni), to nie powoduje on żadnego efektu biologicznego, jeśli zaś wartość prądu przekroczy 1 A/m2, to taka sytuacja może być nawet zagrożeniem życia. Ale takie wartości są nieosiągalne w normalnym funkcjonowaniu ludzi.

Efekty biologiczne są podstawą do unormowań – a sam mechanizm tworzenia norm oparty jest na dość elementarnych wzorach z elektromagnetyzmu i dość prostych modelach geometrycznych, ale najistotniejszym elementem tego tworzenia jest przyjęty współczynnik bezpieczeństwa. Skutkuje to bardzo dużą rozbieżnością norm. I na przykład dla częstotliwości mikrofalowej 2,1 GHz mamy następujące normy: UE (rekomendacja) – 10 W/m2, Niemcy – 10,5, USA – 14, Japonia 2,1 i Polska 0,1. Różnice są bardzo duże, a Polska, i parę innych krajów z dawnej „strefy radzieckiej", wyraźnie „przoduje" w tak specyficznie rozumianej ochronie środowiska. Przyczyny takiego stanu rzeczy były zarówno ekonomiczne (odszkodowania za pracę w warunkach szkodliwych), jak i polityczne (propagandowa większa dbałość o człowieka niż to miało miejsce w krajach kapitalistycznych). Teraz przyczyny w dużej mierze ustały, ale wartości pozostały.

Nie potwierdzają obaw

Ustawodawstwo polskie w dziedzinie pola EM jest takie, że obywatele naszego kraju powinni czuć się bezpiecznie. Ale to nie normy, których duże zróżnicowanie w krajach europejskich zostało wskazane wyżej, są istotne dla ludzi i dla uspokojenia ich obaw i niepokojów. Aby zbadać, czy obawy są uzasadnione, wykonywane są na całym świecie badania naukowe, zarówno biofizyczne, jak i epidemiologiczne, które stawiają sobie za cel pokazanie, czy i w jakich okolicznościach, w sytuacjach realnie występujących, pole EM może być niebezpieczne. Takie badania są prowadzone w świecie od kilkudziesięciu lat, zarówno dla pola EM niskiej częstotliwości (linie przesyłowe elektryczne, urządzenia gospodarstwa domowego), jak i dla pola EM wysokiej częstotliwości (telefonia komórkowa, łączność bezprzewodowa). Wykonano dziesiątki, jeśli nie setki takich badań i ich wyniki w przeważającej większości nie wskazują na niekorzystny wpływ pola EM na zdrowie ludzi, nawet przy wartościach zawartych w najbardziej łagodnych normach. W czołowym czasopiśmie naukowym z tej dziedziny „Bioelectromagnetics" większość artykułów kończy się wnioskami, w których powtarzają się frazy: nie stwierdzono zależności, wpływ pola EM jest niezauważalny, nie ma związku itp.

Warto przytoczyć wyniki programu badawczego INTERPHONE, w którym uczestniczyło kilkanaście ośrodków badawczych z wielu krajów świata. Badano wpływ telefonów komórkowych na zdrowie ludzi, a w szczególności na powstawanie specjalnego rodzaju nowotworów mózgu. Po dziesięciu latach opublikowano raport, w którym jeden z liderów tych badań, Anders Ahlborn, pisze: „...W sumie prowadzone dotąd badania nie wskazały w czasie ok. 10 lat użytkowania telefonów komórkowych na wzrost ryzyka powstawania guzów mózgu ani żadnych innych nowotworów głowy". Kenneth J. Rothman, uczestnik wspomnianych badań, pisze, że badania dotyczyły wyłącznie wpływu pola EM od telefonów komórkowych, a nie innych zagrożeń związanych z ich używaniem – zwiększonej możliwości wypadków samochodowych związanych z użytkowaniem telefonów podczas jazdy. Ten aspekt nie wywołuje jednak społecznych emocji.

W Polsce też prowadzone są badania na temat oddziaływania pola elektromagnetycznego na środowisko i na człowieka. Minusem ich jest duże rozproszenie – każda z grup badawczych prowadzi swoje badania. Pozytywnym przykładem badań skoordynowanych był cykl badawczy, mający na celu zbadanie wpływu pola EM na kardiostymulatory. Badania, koordynowane przez Polskie Towarzystwo Zastosowań Elektromagnetyzmu i prowadzone w Centralnym Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, nie wskazały na jakikolwiek związek pomiędzy pracującą anteną bazową a funkcjonowaniem kardiostymulatora.

Legendy miejskie

Przy okazji rozważań o zagrożeniach, i to nie tylko elektromagnetycznych, warto też odwołać się do koncepcji tzw. legend miejskich (urban legends). Zgodnie z definicją wikipedyczną jest to z pozoru prawdopodobna informacja rozpowszechniana w mediach, internecie bądź w kręgach towarzyskich, która budzi wielkie emocje u odbiorców.

Taką typową legendą miejską jest wspomniany przekaz o jajku gotowanym przez telefony komórkowe. Ponieważ rzecz cała wygląda prawdopodobnie, to szybkość rozpowszechniania się opowieści o jajku była bardzo duża. Obecnie rozpowszechnia się opowieść o nadwrażliwości elektromagnetycznej. Przeciwdziałanie legendom miejskim jest bardzo trudne, bowiem operują one niejednokrotnie słownictwem naukowym i technicznym, co je uwiarygodnia w odbiorze społecznym, będąc jednocześnie poza jakąkolwiek metodą naukową.

Antidotum na powstające legendy miejskie, na rozszerzający się obszar dezinformacji i ignorancji powinny być inicjatywy edukacyjne, mające na celu przedstawianie rzetelnej wiedzy na temat pola elektromagnetycznego oraz prezentacje wyników badań naukowych. Tego rodzaju konferencje odbywają się w Polsce cyklicznie, jak choćby coroczne seminarium organizowane przez Polskie Towarzystwo Zastosowań Elektromagnetyzmu. Podobny charakter miało zorganizowane przez Instytut Łączności i Collegium Medium Uniwersytetu Jagiellońskiego pod patronatem minister ds. cyfryzacji w połowie grudnia 2016 w Warszawie seminarium naukowe „Medyczne, biologiczne, techniczne i prawne aspekty wpływu pola elektromagnetycznego na środowisko". Wnioski z wszystkich tych naukowych spotkań pozwalają jednoznacznie stwierdzić, że brak dowodów naukowych na to, aby pole elektromagnetyczne o wartościach, jakie nam towarzyszą w codziennym życiu, było szkodliwe dla organizmów żywych.

prof. dr hab. inż. Andrzej Krawczyk jest prezesem Polskiego Towarzystwa Zastosowań Elektromagnetyzmu, wykładowcą Politechniki Częstochowskiej

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku