To co w mijającym tygodniu wydarzyło się z naftociągiem „Przyjaźń”, to bezdyskusyjny dowód dla takich niedowiarków jak ja, jak ważne jest różnicowanie źródeł dostaw także tego surowca importowanego z Rosji. Ropa może przestać docierać do Polski w dowolnym momencie i z dowolnego powodu. Choćby takiego jak zanieczyszczenie substancjami, które są w stanie uszkodzić urządzenia w rafineriach krajów kupujących rosyjską ropę.
Moskwa twierdzi, że zanieczyszczenie było celowe i zapowiada ostre konsekwencje. Teza o celowości zanieczyszczenia rurociągu wydaje się jednak mocno naciągana. No bo kto i po co, miałby wrzucać do ropy płynącej na eksport chlorki organiczne?