Tym co najbardziej uderza w komentarzach po spotkaniu prezydenta RP Andrzeja Dudy z prezydentem USA Donaldem Trumpem, jest wielka przesada. Krytycy głowy polskiego państwa twierdzą, że poniósł on spektakularną porażkę. Jako dowód pokazują zdjęcie, na którym siedzi Trump, a Duda podpisuje porozumienie między naszymi krajami o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa i energetyki na stojąco. To nie było najszczęśliwsze zdjęcie, w dodatku pokazywało jak protekcjonalnie jesteśmy traktowani przez USA. Duda nie ma więc tutaj powodów do chwały. Tym bardziej, że to zdjęcie będzie przez najbliższe miesiące wykorzystywane w tysiącach memów i komentarzy.
Przesady nie też wśród sympatyków Dudy. Jedni piszą o wielkim sukcesie jakim było to, że Trump nie wspominał o sprawie praworządności, niezależności sądów itp. Inni z kolei przekonywali, że wizyta świadczy o tym, że partnerstwo Polski i USA przypomina pozycję, jaką w relacjach z Waszyngtonem ma tylko Londyn, co jest tezą, która nie wytrzymuje merytorycznej konfrontacji z rzeczywistością.
Z pewnością dla sympatyków PiS ta wizyta będzie wielkim sukcesem, szczególnie osobistym, prezydenta Andrzeja Dudy. Uznają, że nie liczą się żadne zdjęcia, tylko realne efekty spotkania. W dodatku spotkanie utrudni przeciwnikom dobrej zmiany na twierdzenie, że Polska znajduje się wciąż w izolacji na arenie międzynarodowej. Z kolei krytycy zyskali kolejny argument, że Duda to polityk niedojrzały, który nie tylko nie został potraktowany serio przez Trumpa, ale sam kilka razy zachował się dość infantylnie. W obu tych wizjach jest ziarno prawdy, ale warto na to spotkanie też popatrzeć bez politycznych sympatii i antypatii.
Więc największą zaletą tego spotkania było to, że sam Trump mówił o możliwości powstania stałych amerykańskich baz w Polsce i temat ten podjęły wszystkie światowe media. W efekcie temat, który jest bardzo ważny dla polskiego bezpieczeństwa przebił się do międzynarodowej debaty publicznej. To bez wątpienia dla Polski dobra wiadomość. Podobnie jak słowa Trumpa o tym, że Rosja rozumie wyłącznie argument siły i dlatego też Stany wspólnie z Polską będą tych argumentów wobec niej używać. Wielokrotne przypominanie jak ważne dla amerykańskiego prezydenta są sprawy polskiego bezpieczeństwa, choć nie wyszły poza deklarację, też są w relacjach międzynarodowych pewną walutą.
Ale nie brak też i problemów. Trump wyraźnie zaznaczył, że nie zamierza wprowadzić sankcji dla firm, które biorą udział w budowie gazociągu Nord Stream2. Kolejny raz skrytykował uzależniania się Niemiec od gazu z Rosji, ale wykluczył sankcje, które były dla Polski ostatnią deską ratunku na zablokowanie tej inwestycji. Po drugie nie padły z ust prezydenta żadne wiążące deklaracje. Zapewnienia o trosce o polskie bezpieczeństwo są ważne, ale znacznie ważniejsze byłyby konkretne deklaracje, a nawet decyzje. Złą wiadomością dla Polski jest również to, że Trump wykorzystał spotkanie z prezydentem Polski by po raz kolejny uderzyć w Unię Europejską. Ten atak nie spotkał się z żadną reakcją Dudy, co może bardziej szkodzi polskiemu prezydentowi, który i tak po ostatniej wypowiedzi w Leżajsku umacnia wizerunek eurosceptyka.