Quebonafide: Fascynująca metamorfoza rapera

Quebonafide zaaranżował bezprecedensowy medialny spektakl, mistyfikując zmianę osobowości przed premierą płyty.

Publikacja: 06.04.2020 18:28

Quebonafide, czyli Kuba Grabowski (ur. 1991), to jedna z najgorętszych postaci polskiego rapu. Przełomowy był dla niego rok 2017. Znalazł wtedy m.in. patent na rozwiązanie artystyczno-finansowego problemu swojego środowiska. Polegał na tym, że krajowi hiphopowcy nie mogli przekuć sukcesu muzycznego w ekonomiczny. Rap stał się popularniejszy od rocka, ale muzyka trafiała do fanów przez internet i na koncertach, co trudno było przełożyć na tantiemy. Spotify raczkował, zaś YouTube płacił lepiej – procent od reklam.

To tłumaczy pomysł wypuszczenia przez Quebonafide do sieci wszystkich piosenek z płyty „Egzotyka" w postaci wideoklipów. Ci, którzy kupili CD – jako bonus otrzymali DVD. Album był w 2017 r. najczęściej kupowaną płytą w Polsce.

Szklana klatka

Na początku 2018 r. Quebonafide połączył siły z Taco Hemingwayem i wydali pod szyldem Taconafide bestselerowy album „Soma 0,5 mg". Ich tournée wypełniało fanami największe sale koncertowe. Gdy wystąpili na największym polskim festiwalu Open'er, oglądało ich więcej fanów niż mieszkańców rodzinnego miasta Quebo – Ciechanowa. Zdetronizowali w polskim Spotify Eda Sheerana, największą globalną gwiazdę. W zeszłym roku Quebonafide razem z Taylor Swift uświetnił Orange Warsaw Festival.

Wizerunek Quebonafide współtworzyły duża dynamika, ekspresyjność, farbowane włosy oraz wielka galeria tatuaży na całym ciele ze znakami zapytaniami charakterystycznymi dla Jokera, a także znak graficzny Wi-Fi na głowie. Tym większe było zaskoczenie, gdy po dłuższej nieobecności pojawił się nowy Quebonafide – wyciszony jakby przeszedł duchową odmianę, a także bez tatuaży. Przypominający siebie sprzed lat, w okularach, w ubraniu charakterystycznym dla informatyka, wkręconego w sieć nerda. Fani zobaczyli to w lutowym teledysku „Jesień", nakręconym w depresyjnym mglistym pejzażu, w szklanej klatce apartamentu w warszawskim wieżowcu. Teledysk ma już ponad 12 mln wyświetleń na YouTubie. Z Quebo śpiewa życiowa partnerka Natalia Szroeder.

Z kolei udzielając wywiadu telewizji śniadaniowej TVN, Quebo był melancholikiem, który nie mówi o życiu, tylko o doświadczeniu, jakby był religijnie nawiedzony, a jednocześnie budził śmiech podszyty niedowierzaniem. Trwały negocjacje o obecność rapera w gazetce jednej z dużych sieci sklepowych, ale skończyło się na okładce popularnej krzyżówki.

Nowy wizerunek uzupełnił film umieszczony w sieci. Quebo ściszonym, skromnym głosem wyznał, że zawsze chciał, tak jak wielkie gwiazdy – oprowadzić fanów po swoim domu. Ceglany budynek stał w polu i mógłby idealnie zagrać w gotyckim horrorze. Zresztą, gdy raper przechadzał się po korytarzach – pojawiały się w kadrze zaskakujące postaci m.in. kobieta w łowickim kostiumie.

W salonie raper kręcił watę cukrową dla przyjaciół, którzy robili wrażenie bezdomnych. Rys normalności podtrzymywała sekwencja z garderoby, gdzie raper beznamiętnym głosem tłumaczył, jakie koszulki lubi nosić w domu, a jakie na koncercie. Nieprawdopodobieństwem przyprawiona była scena, gdy opowiadał o wyścigowych samochodach stojących przed domem. A było ich kilka.

Amatorska produkcja

Sporym zaskoczeniem dla fanów była płyta, którą odbierali pod koniec marca z paczkomatów. „Romantic Psycho" poza „Jesienią" robił bowiem wrażenie amatorskiej roboty: demówki z prehistorii polskiego rapu. Rzecz tym bardziej dziwna, że w nagraniach wzięli udział topowi artyści, m.in. Taco. Nieoczywista była kartka towarzysząca przesyłce z komunikatem, by pozostać w kontakcie.

Była to zapowiedź wydarzeń z 1 kwietnia. Prima aprilis okazał się dla fanów szczęśliwy – dostali bowiem wtedy właściwe nagrania opatrzone w tytule albumu frazą „Japan Edition". Raper mógł nareszcie odpocząć od grzecznej błękitnej koszulki polo i wrócić do swojej normalności i tatuaży. Okazało się, że nie ma sobowtóra, tylko korzystał z korekcyjnego makijażu ciała i sztucznej skóry. Zdarł ją w teledysku „Szubienica pestycydy broń". Obsadził się też w roli gościa talk-show, gdzie prezenter (gra go Janusz Chabior) komentuje metamorfozę artysty nawiązaniem do „Przemiany" Franza Kafki. Dopytuje o naturę sławy frazą „Ciechanów czy Nowy Jork?"

Odsłaniając kulisy projektu, Quebo przyznał, że zorganizował sobie domową kwarantannę jeszcze przed pandemią. Rzadziej wychodził z domu i robił to tylko po wizytach makijażystki, gdy wybierał się na tenisa, ale też na wesele, gdzie musiał grać postać z medialnego happeningu.

Zazdrość i sukces

Wcześniej zdecydowała się na podobny Maryla Rodowicz. Stworzyła fikcyjny zespół Różowe Czuby. Teledyskiem wylansował hit „Dentysta sadysta". Grzegorz Ciechowski zainscenizował w Trójce reportaż. Zagrał groźnego dozorcę w swoim domu, który kontrolował skoszarowanych mieszkańców. Wywołał spore oburzenie. Ciechowski ukrył się też pod pseudonimem Ewa Omernik, pisząc teksty dla Justyny Steczkowskiej na jej płytę „Dziewczyna szamana". Ujawnił się na gali Fryderyka.

Na „Romantic Psycho" Quebo prowadzi polemikę z aktorem Sebastianem Fabijańskim. Wyklucza go ze środowiska raperów. Zaprosił za to na płytę grono największych polskich gwiazd 2019 r. To Daria Zawiałow, Sokół, Mata, Taco, Bedoes, Bitamina. Powrócił Smarki Smark. Jednocześnie autoironicznie brzmią frazy „Moja dziewczyna jest z popu i ja też już jestem pop/ Szok, z rapera w gwiazdę pop w rok".

Rzadka w polskim rapie saksofonowana solówka stanowi przejście do „Tęsknię za starym Kanye", w który Natalia Szroeder kontynuuje wątek komercjalizacji rapu. Zaś w duecie nagranym z Sokołem słyszymy: „Bo nie posiadając nic, zbudowałem sobie Gazprom". Gazprom to synonim imperium i sukcesu, o którym Quebo rapuje: „Słowo sukces sprawia, że chciałby cię zabić każdy".

Artyści potrzebują wsparcia >A21

Quebonafide, czyli Kuba Grabowski (ur. 1991), to jedna z najgorętszych postaci polskiego rapu. Przełomowy był dla niego rok 2017. Znalazł wtedy m.in. patent na rozwiązanie artystyczno-finansowego problemu swojego środowiska. Polegał na tym, że krajowi hiphopowcy nie mogli przekuć sukcesu muzycznego w ekonomiczny. Rap stał się popularniejszy od rocka, ale muzyka trafiała do fanów przez internet i na koncertach, co trudno było przełożyć na tantiemy. Spotify raczkował, zaś YouTube płacił lepiej – procent od reklam.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Weekend z historią – dlaczego warto odwiedzić Muzeum Gazowni Warszawskiej?
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Na co komu dzisiaj książki o Warszawie?
Kultura
Wielkie zmiany w pismach podlegających ministerstwu kultury
Kultura
Łazienki Królewskie świętują 120-lecie wydania „Nocy listopadowej” Wyspiańskiego
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: „Gladiator 2” – triumf czy porażka?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska