Prokuratorzy sprawdzają, dlaczego dostawał te pieniądze, a zdaniem "Bild am Sonntag" były niemałe, bo 866 tys. euro w latach 2016-18. Prokuratura odmówiła podania nazwiska tego szefa, Volkswagen nie chciał wypowiadać się o tej sprawie - podał Reuter.
Odbiorca premii znajduje się w gronie 5 członków kierownictwa VW, wraz z b.prezesem Martinem Winterkornem, których oskarżono o spiskowanie dla ukrycia skandalu oszustwa z emisjami spalin. Prokuratura zarzuciła, że od września 2015 do listopada 2016 ta piątka nie dopełniła obowiązku poinformowania władz o systematycznym oszukiwaniu ze spalinami. Grozi im do 10 lat więzienia.
Producent pojazdów twierdził, że informowano go o istnieniu oprogramowania pozwalającego zaliczać testy na emisję spalin, ale prawnicy doradzający mu przestrzegali przed informowaniem o tym władz, bo nie było jasne, czy to oprogramowanie jest nielegalne.
Organy nadzoru stwierdziły potem, że VW przekroczył dozwoloną granicę używania prawomocnych programów do ochrony silników przed uszkodzeniami, znanymi jako AECD (Auxiliary Emission Control Devices) stosowaniem nielegalnego urządzenia zakłamującego. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska EPA uważa, że to oprogramowanie "zmniejsza skuteczność systemu kontroli spalin".
VW nie poinformował też udziałowców o tym oprogramowaniu, bo uważał, że grzywna za jego stosowanie nie przekroczy 150 mln euro. Dotąd za dieselgate zapłacił ponad 29 mld euro.