Osiedla państwa firma buduje m.in. na obrzeżach Warszawy. To naturalny kierunek rozwoju miast?
Budujemy w różnych miejscach stolicy. Mamy inwestycję w pobliżu ul. Kasprzaka na Woli, mamy też projekty na Tarchominie i Targówku, które w ostatnich latach mocno zyskały na popularności. Poprawa infrastruktury, dostęp do metra to niejedyne powody. Deweloperzy poszukują nowych lokalizacji o dużym potencjale, ze względu na ograniczony dostęp do działek na Ursynowie, Mokotowie czy Woli.
Zasoby w tych dzielnicach zostały w dużej mierze wyeksploatowane. Dobrych gruntów budowlanych jest coraz mniej, a jeśli się pojawiają, to ich ceny są trudne do zaakceptowania. Naturalnych kierunków rozwoju miasta jest kilka, a wzrost znaczenia wcześniej mniej popularnych dzielnic jest jednym z nich.
Czy duże osiedla poza centrum będą samowystarczalnymi minimiastami?
Przykładem lokalizacji z potencjałem jest Tarchomin, gdzie rozpoczęliśmy budowę Białego Domu. Budynek powstaje w samym sercu dzielnicy, miejscu z pełną infrastrukturą. Do stacji metra jest kilka przystanków tramwajem, w pobliżu jest most Północny i galeria handlowa. Bliskość Wisły i terenów rekreacyjnych sprawia, że to dobre miejsce do zamieszkania, konkurujące z Bielanami czy Bemowem. Czego brakuje? Nowej jakości i nowej estetyki. Do tej pory budowały tam głównie spółdzielnie lub firmy preferujące tanie budownictwo. To się jednak zmienia. Za jakiś czas będzie to zupełnie inne miejsce.