Jak pisze "Wyborcza", niewiele wiadomo o zawartości teczki. Według źródeł dziennika, aktor miałby podpisać zobowiązanie do współpracy w 1963 albo 1965 roku i zostać pozyskany do współpracy "na zasadzie dobrowolności".
Współpracę miał zerwać po wydarzeniach 1968 roku.
Pytany przez dziennikarzy "GW" o swoją teczkę Zelnik powiedział: - Tak, tak, od razu pani powiem, że te dokumenty w tej chwili ogląda - ja tam dzieckiem prawie byłem, miałem 18 lat - i analizuje redaktor Cezary Gmyz.
Jak powiedział Zelnik "Gazecie Wyborczej", "proszono go", by się nie wypowiadał. Na pytanie, czy to prawda, że SB próbowała go zwerbować, aktor stwierdził, że "działy się wówczas rzeczy 40 tysięcy razy gorsze", "to jakieś zamierzchłe czasy, gdzie wiadomo, że jak człowiek młody, to głupi" oraz że w teczkach "nie ma nic nadzwyczajnego". Poprosił jednak o cierpliwość i odczekanie do przyszłego poniedziałku, kiedy nastąpi oficjalny komentarz w tej sprawie.