Według policji na lotnisku w Hongkongu - jednym z najruchliwszych na świecie - znajduje się obecnie około pięciu tysięcy protestujących. W zeszłym roku port lotniczy obsłużył 75 milionów pasażerów.
Tysiące ubranych na czarno demonstrantów zgromadziło się na lotnisku jeszcze w piątek. Protest miał potrwać trzy dni i zakończyć się w niedzielę wieczorem. Protestujący nie opuścili jednak lotniska, powodując potężne utrudnienia dla podróżujących. Akcje portu lotniczego spadły w ostatnim tygodniu do najniższego poziomu od dekady, nurkując do 5,89 dolara hongkońskiego za akcję.
Rząd zaplanował konferencję prasową na poniedziałek, na godzinę 17.15 lokalnego czasu, na której ma wyjaśnić, jak będzie wyglądała praca portu lotniczego w najbliższych dniach. W ubiegłym tygodniu niemal całe miasto stanęło przez protestujących. Zablokowane zostały między innymi główne drogi, zamknięto też urzędy miejskie, szkoły i niektóre firmy prywatne.
Protesty rozpoczęły się w czerwcu tego roku i są największym tego typu strajkiem w historii Hongkongu. Mieszkańcy protestują przeciwko wprowadzeniu przez rząd projektu ustawy, która umożliwiłaby ekstradycję obywateli Hongkongu podejrzanych o przestępstwo do krajów i regionów, z którymi kraj nie ma podpisanych umów ekstradycyjnych, na przykład do Chin.