Od czwartku, 18 października, do poniedziałkowego poranka, 22 października, z powodu braku załóg LOT musiał odwołać 10 lotów. Inne nie odbyły się z powodu złej pogody i kłopotów ze sprzętem. Paradoksalnie LOT w czasie strajku, przy wsparciu wszystkich służb lotniskowych, potrafił tak się zmobilizować, że liczba odwołanych rejsów była mniejsza niż zazwyczaj.
Wiadomo jednak, że z powodu braku załóg LOT odwołany został rejs do Toronto, a w poniedziałek rano do Norymbergi. Pod znakiem zapytania stoją popołudniowe loty za Atlantyk. Dla przewoźnika oznacza to potężne straty finansowe. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", strata z powodu niewykonanego połączenia do Toronto to około milion złotych. M.in. tą kwotą zarząd LOT-u zamierza obciążyć strajkujących związkowców.