Piotr Olejarczyk, Onet: Jak wyglądała pani ostatnia rozmowa z prezydentem Adamowiczem?
Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzecznik prezydenta Pawła Adamowicza: Pytałam go, czy w niedzielę przed finałem WOŚP pójdzie też bronić sądów. Takie pytanie zadała mi jedna z dziennikarek. Odpowiedział, że oczywiście i zapytał, czy idę z nim. Nie mogłam, a on zażartował, że go porzucam. To była sympatyczna rozmowa, generalnie o tym, co prezydent będzie robił jeszcze tego dnia.
To była niedziela, godzina 17-18?
Nie, wcześniej. Później już tylko dzwoniłam do Michała, asystenta prezydenta. Pytałam, jaki jest rezultat zbiórki, bo też takie pytanie miałam od dziennikarzy. Nie chciałam już zawracać głowy samemu prezydentowi, bo wiedziałam, że kwestuje w mieście. I zadzwoniłam do jego asystenta.
A później, gdy byłam już w domu, odebrałam telefon od Michała. Wróciłam chwilę wcześniej z lotniska, na które odwoziłam męża, usiadłam na kanapie i czekałam na światełko do nieba z Gdańska. I wtedy odebrałam ten dramatyczny telefon. Zaczęłam jeszcze uspokajać Michała, bo nie sądziłam, że sytuacja jest tak straszna. Powiedziałam Michałowi, żeby poszedł do szefa, zajął się nim, a ja natychmiast się ubieram i przyjeżdżam. Wyjechałam z domu, dojechałam na Targ Węglowy. Po drodze odbierałam już telefony od dziennikarzy.