Michał Szułdrzyński: Logika konfliktu prezesa

Dla Jarosława Kaczyńskiego kolejne ustawy nie są sposobem na naprawianie prawa czy budowanie instytucji. To ciosy w politycznej bitwie.

Aktualizacja: 08.04.2020 18:44 Publikacja: 07.04.2020 19:16

Michał Szułdrzyński: Logika konfliktu prezesa

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Oni nam tak, to my im odpowiemy w ten sposób, przyjmując kolejną nowelizację – tymi słowy odpowiedział mi jeden z posłów PiS, gdy zapytałem go kiedyś, dlaczego prezes Prawa i Sprawiedliwości forsuje bodaj dziesiątą czy jedenastą nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym.

Warto pamiętać o tej maksymie, gdy Sejm po raz kolejny nowelizuje kodeks wyborczy. Przecież tak jest od 2015 r. Pamiętacie państwo, jak PiS przyjmował kolejne ustawy, które w swym poczuciu humoru Naczelnik ochrzcił mianem naprawczych, a które miały sparaliżować działanie Trybunału Konstytucyjnego, dopóki kierował nim Andrzej Rzepliński? Za każdym razem słyszeliśmy tłumaczenia, że przecież tak jest w innych krajach, że tak trzeba, że to konieczne. Ale gdy tylko udało się zainstalować w fotelu prezesa TK Julię Przyłębską, PiS był gotów natychmiast ze wszystkich ustaw naprawczych się wycofać.

Tak samo było z ustawami sądowymi, które nie miały zbudować żadnego systemu, lecz uderzyć we wrogów – realnych i wyimaginowanych – PiS w sądownictwie. Każda zmiana była w bardzo mądry sposób uzasadniana, za każdym razem sprzyjające władzy media urządzały kampanię. Gdy trzeba było się cofnąć z powodu konfliktu z Brukselą, PiS bez wahania zmienił zapisy o wieku emerytalnym sędziów Sądu Najwyższego, choć wcześniej przekonywał, że ich uchwalenie to kwestia kluczowa dla polskiej racji stanu. Gdy zaistniała obawa, że sędziowie będą wykorzystywać wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE do podważania niezawisłości powołanej przez PiS Krajowej Rady Sądownictwa, szybko przegłosowano odpowiednią ustawę, tzw. kagańcową. Rządzenie dla PiS jest konfrontacją z kolejnymi wrogami. Prawo ma służyć politycznej woli Jarosława Kaczyńskiego, a zarazem być orężem przeciw jego przeciwnikom.

Lider PiS uznał, że przesunięcie terminu wyborów może doprowadzić do utraty władzy przez jego obóz, więc postanowił zrobić wszystko, by wybory w maju przeprowadzić. Gdy okazało się, że odpowiedzialni za życie i zdrowie gminnych urzędników samorządowcy zaczęli bić na alarm, PiS postanowił przegłosować zmiany, których celem jest ominięcie samorządu w procesie przygotowania wyborów. Dlatego nie należy się dziwić, że w nowych przepisach są dziury – nikt nie będzie weryfikował np. tożsamości osoby, która otrzyma pakiet wyborczy, wypełni go i wrzuci do skrzynki, na co zwraca uwagę w „Rzeczpospolitej" prof. Jarosław Flis. Nikt nie będzie się martwił, że komisje wyborcze będą się zbierać w budynku komendy policji lub na poczcie.

Wygrała po raz kolejny logika konfliktu. Samorządowcy zbuntowali się przeciwko woli Jarosława Kaczyńskiego, więc nowa ustawa ma umożliwić przeprowadzenie wyborów mimo to. Standardy? Demokratyczne wartości? Któż by się tym przejmował w sytuacji, gdy dochodzi do kolejnego totalnego konfliktu. Tym razem jednak prezes PiS ma poważniejszego przeciwnika. Przeciw organizacji wyborów w maju są nie tylko samorządowcy, ale też trzy czwarte społeczeństwa. Kopertowe wybory mogą nie zostać uznane za wolne i demokratyczne przez międzynarodowe organizacje. W efekcie zamiast zapewnić Andrzejowi Dudzie kolejną kadencję, prezes PiS robi wszystko, by podważyć jej demokratyczną legitymizację.

Oni nam tak, to my im odpowiemy w ten sposób, przyjmując kolejną nowelizację – tymi słowy odpowiedział mi jeden z posłów PiS, gdy zapytałem go kiedyś, dlaczego prezes Prawa i Sprawiedliwości forsuje bodaj dziesiątą czy jedenastą nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym.

Warto pamiętać o tej maksymie, gdy Sejm po raz kolejny nowelizuje kodeks wyborczy. Przecież tak jest od 2015 r. Pamiętacie państwo, jak PiS przyjmował kolejne ustawy, które w swym poczuciu humoru Naczelnik ochrzcił mianem naprawczych, a które miały sparaliżować działanie Trybunału Konstytucyjnego, dopóki kierował nim Andrzej Rzepliński? Za każdym razem słyszeliśmy tłumaczenia, że przecież tak jest w innych krajach, że tak trzeba, że to konieczne. Ale gdy tylko udało się zainstalować w fotelu prezesa TK Julię Przyłębską, PiS był gotów natychmiast ze wszystkich ustaw naprawczych się wycofać.

Komentarze
Tomasz Krzyżak: Spotkanie biskupów ze skrzywdzonymi przez pedofilów. Coś się wreszcie zmienia w Kościele?
Komentarze
Stefan Szczepłek: Pan trener się bawi
Komentarze
Bogusław Chrabota: 1000 dni wojny o przyszłość Ukrainy
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Joe Biden zmusza Donalda Trumpa do wspierania Ukrainy
Materiał Promocyjny
Dylematy ekologiczne
Komentarze
Stefan Szczepłek: Witaj druga ligo