Podziwiam optymizm i determinację prezesa Kaczyńskiego. Bo przecież scenariusz, który narysował piątkowej nocy, może się ziścić tylko w sytuacji, kiedy koszmar pandemii, jeśli się nie skończy, to przynajmniej przygaśnie. Właśnie wtedy, na schodzącej fali zachorowań, już niemal całkiem bezpiecznie starcy bądź ich pełnomocnicy będą mogli rzucić się w objęcia listonoszy, ustawić w kolejkach na poczcie, słać w zaklejonych kopertach zaznaczone druki do komisji wyborczych, a te, przedłużając swój zbiorowy wysiłek, już bez strachu będą otwierać przesyłki i skrzętnie odnotowywać głosy. A przypomnijmy, ludzi, którym otworzono ścieżkę korespondencyjnego głosowania, jest dobrych kilka milionów. Jakieś osiem do dziewięciu, o ile się nie mylę.
Prezes i jego partia są w tych kalkulacjach nieodrodnymi dziećmi Oświecenia z jego kultem racjonalizmu. Panika to w tej linii myślowej tylko przesada. Trzeba z nią rozprawić się logicznie. Skoro zatem choroba jest najgroźniejsza dla starców, to dajmy im możliwość głosowania korespondencyjnie lub przez pełnomocnika. Oszczędzimy im w ten sposób wycieczek do OKW. A na pocztę można posłać wnuczka. Niby jasne i proste. Ale jest w tym sposobie myślenia gruby błąd (świadomie abstrahuję od kwestii legalności ścieżki, którą wprowadza się te przepisy). Bo jeśli liczy się na schodzącą falę zachorowań i koniec epidemii, to po co zdawać się na niepewny i niesprawdzony mechanizm głosowania przez pocztę? Jeśli tę możliwość tak szeroko się otwiera, to wyłącznie przy założeniu, że pandemia wciąż będzie groźna. W żadnej innej sytuacji. Tyle logika.
Zobacz wyniki sondażu: Również wyborcy PiS nie chcą wyborów za rok
Zatem prezes ma świadomość, że w początkach maja epidemia może nie być przeszłością i zgrabnym ruchem; pod pozorem troski o starszy elektorat przerzuca ryzyko zarażenia z komisji wyborczych na pocztowców. Albo jeszcze inaczej: poszerza krąg ryzyka z członków komisji także na pocztowców. Co na to pocztowcy? Już widzę ten entuzjazm z konieczności obsłużenia dodatkowo w krótkim czasie kilku milionów ludzi. Już się zapisują, by pracować w tych terminach! Czy prezes i jego doradcy są pewni, że system, czyli – przede wszystkim – ludzie, ale również urzędy pocztowe, udźwigną ten obowiązek? I to w czasie szczególnych wymogów ostrożnościowych, które obowiązują także na pocztach?
Cóż, wszystko to pięknie wygląda na kartach sejmowego druku. I w głowie politycznego szachisty. Przepisy można łatwo zmienić. Przepchnąć w nocy kolanem. Ale za tym wszystkim kryją się jeszcze żywi ludzie. Dostatecznie już ofiarni w trudnych czasach. Dostatecznie już przerażeni chorobą. Słuchający na ulicach megafonów ryczących: zostań w domu! Czy trzeba im fundować jeszcze większy stres? Prowokować ich do buntu? I w imię czego? Politycznej kalkulacji. Powtórzę: przenieśmy wybory o rok – wspólną decyzją rządzących i opozycji. Zgodnie wydłużmy kadencję Andrzeja Dudy i przeprowadźmy proces wyborczy raz jeszcze od początku 2021 r. Nie podejmujmy niepotrzebnego ryzyka.