Oczywiście to wilcze prawo opozycji, by krytykować rządzących za wszystko. Problem w tym, że sytuacja, w której znalazł się Duda, tylko w części jest winą jego i jego obozu politycznego.
Tak, prezydent znalazłby się w lepszej sytuacji, gdyby nie katastrofalna dla relacji polsko-żydowskich nowelizacja ustawy o IPN w 2018 r., która została odebrana jako próba blokowania przez Polskę dyskusji o zagładzie Żydów. Ale i bez tej nowelizacji sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, jest fatalna. Dla Polski, a nie dla obozu rządzącego. I tego zdają się nie rozumieć politycy opozycji, którzy znaleźli kolejną okazję do tego, by uderzyć w PiS.
By zrozumieć, jak skomplikowana jest sytuacja, warto się przyjrzeć zdjęciu, które na stronie Yad Vashem ilustruje informacje o przygotowaniach do tegorocznych obchodów. Stoją na nim cztery osoby, coś w rodzaju komitetu organizacyjnego. W środku prezydent Izraela Reuwen Riwlin. Obok szef tamtejszego MSZ Israel Katz. Ten sam, który rok temu mówił o Polakach, którzy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. Z lewej szef Yad Vashem Awner Szalew. Tu warto przypomnieć, że gdy polski Sejm skasował budzące najwięcej kontrowersji zapisy nowelizacji ustawy o IPN, a premierzy Netanjahu i Morawiecki przyjęli wspólne oświadczenie, Yad Vashem wydał komunikat krytykujący ten dokument. Czwartym mężczyzną na zdjęciu jest Mosze Kantor, szef Światowego Forum Holokaustu i Europejskiego Kongresu Żydów, mający świetne kontakty na Kremlu. Dlatego w 2005 r. ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski poprosił go o zorganizowanie Forum Holokaustu w Krakowie z okazji 60. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz, by zaprosić do Polski Władimira Putina. Później relacje Kantora z Polską się popsuły. Mimo wielu prób w latach 2012–2013 Donald Tusk zablokował sprzedaż Kantorowi grupy Azoty. I choć w sprawie transakcji z Tuskiem spotykał się Kwaśniewski, który kierował wówczas Europejską Radą ds. Tolerancji i Pojednania – jedną z założonych przez Kantora organizacji pozarządowych – ostatecznie Kantor musiał obejść się smakiem.
Dziś organizuje Forum Holokaustu w Izraelu i ściąga na nie Putina. Izraelczykom przyjazd prezydenta Rosji jest na rękę. Mówiąc wprost: impreza pomyślana jest tak, by Putin mógł ominąć Polskę. I to nie przypadek, że polskiemu prezydentowi odmówiono prawa głosu. Putin zapewne wykorzysta tę okazję do przypomnienia swej tezy, że to Polska rozpętała II wojnę światową. Trudno za to wszystko winić PiS. Warto na moment wyjść poza wojnę polsko-polską i pomyśleć o polskiej racji stanu.
Bartosz Węglarczyk zasugerował w Onecie, by Duda poprosił o reprezentowanie Polski Lecha Wałęsę. Mam inny pomysł. Niech nasz kraj reprezentuje inny były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Wszak z Kantorem znają się nie od dziś...