Lider Prawa i Sprawiedliwości zaczął wyliczać w swoim przemówieniu - które sami politycy PiS wskazywali wcześniej jako bardzo ważne - liczne pola, na których Platforma w ciągu 8 lat była jednak gorsza. Od praworządności po afery, takie jak VAT-owska. To przesłanie wyłącznie do własnego elektoratu. Być może prezes PiS uznał, że konieczne jest przypomnienie opowieści o tym, jak było za czasów PO. O tym, że przekształcenie się wizerunku PiS w wizerunek schyłkowej PO jest bardzo groźne dla utrzymania władzy w 2019 rok pisaliśmy już w "Rzeczpospolitej" kilka tygodni temu.
Czytaj także: Kaczyński na posiedzeniu PiS: Potrzebna jest nasza podmiotowa przynależność do UE
To jednak jednocześnie przyznanie, że PiS jest w defensywie a afery - takie jak sprawa KNF - mogą być groźne dla utrzymania władzy przez PiS. Właśnie poprzez budowanie obrazu, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie różni się niczym od Platformy. To może skutkować nie tylko utratą "centrum", ale przede wszystkim demobilizacją tych grup elektoratu, które zdecydowały się na PiS, bo miał pokazać nową jakość w rządzeniu. O takich nastawieniach niektórych wyborców w 2015 roku pisał np. dr Maciej Gdula opisując postawy mieszkańców Miastka w swoim szeroko komentowanym badaniu socjologicznym.
Jednocześnie dla twardego elektoratu istotne było dziś przypomnienie przewinień Platformy, w tym kilku dyżurnych tematów jak "akcja widelec". Dla przeciętnych wyborców, którzy martwią się np. cenami energii czy konsekwencjami reformy oświaty dla ich dzieci to dzisiejsze przemówienie i poruszane w nim niektóre tematy musiały jawić się jako mało związane z ich codziennym życiem. A w PiS było przekonanie, że partia po trudnym czasie potrzebuje kontrofensywny, m.in. za pomocą nowych propozycji programowych. Tego dziś zabrakło, przynajmniej w oficjalnej części przemówienia. Chwilami można było odnieść wręcz wrażenie, że lider PiS przygotowuje opowieść dla twardego elektoratu na wypadek, gdyby PiS władzy nie utrzymało.
Nie jest wykluczone, że PiS jeszcze przed Bożym Narodzeniem zaprezentuje nowe pomysły programowe na konwencji, która stanowiłaby jednocześnie zapowiedź 2019 roku. To zapewne zrobi premier Mateusz Morawiecki. Ale na dziś wrażenie, że obóz rządzący nie ma pomysłów i jest w defensywie zwiększyło się, zamiast zmniejszyć. I to sprawia, że rola tych nowych pomysłów jeszcze bardziej rośnie. Pytanie, czy rząd jest jeszcze w stanie zaprezentować - po raz trzeci w tym roku - na tyle atrakcyjny pakiet programowy, który mógłby nadać ton w 2019 roku. Wydaje się to w tej chwili bardzo trudne.