Premier Jarosław Gowin wyszedł przed orkiestrę i w wywiadzie dla „Do Rzeczy” zapowiedział możliwość „zignorowania orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej” przez polski rząd, jeśli „Trybunał usankcjonuje zawieszenie prawa przez Sąd Najwyższy”. Ta wypowiedź przypadkiem zbiegła się w czasie z rozpoczęciem przez TSUE rozpoznawania wniosku z pytaniami prejudycjalnymi zadanymi przez polski Sąd Najwyższy i wywołała lawinę ostrych oraz jednoznacznych komentarzy.
Chciałbym jednak dopytać o szczegóły.
Po pierwsze, czy – skoro dotykamy tematu fundamentalnego dla przyszłości politycznej państwa - to stanowisko osobiste premiera Gowina, czy też stanowisko polskiego rządu.
Po drugie, czy uzgodnione z koalicjantami.
Po trzecie, na czym polega związek logiczny między usankcjonowaniem przez TSUE zawieszenia przepisów polskiej ustawy przez SN, a „zignorowaniem orzeczenia”.