Pandemia koronawirusa okazała się być czarnym łabędziem światowej gospodarki i rynków finansowych w 2020 r. I chociaż świat w sferze gospodarczej powoli otrząsa się z covidowego uderzenia, to nie oznacza to, że można spać spokojnie. Czarny łabędź znowu może się pojawić, otwarte zaś pozostaje pytanie, z której strony przypłynie. Jeden kierunek wydaje się być szczególnie niebezpieczny.
Potencjalne zagrożenia
Na temat potencjalnych czarnych łabędzi rozmawiali uczestnicy debaty pt. „Finansowy rynek przyszłości" zorganizowanej przez Gazetę Giełdy i Inwestorów „Parkiet", którą poprowadził Andrzej Stec, redaktor naczelny tego dziennika. Myśląc o przyszłości, nie można było jednak uciec od wydarzeń ostatnich miesięcy na rynkach. – Ubiegły rok to ogromna zmienność wszystkich aktywów wywołana koronawirusem. Zmienność sprzyja jednak rynkowi kapitałowemu – mówił Piotr Borowski, członek zarządu GPW.
A co z czarnym łabędziem? Czy i co znowu może wstrząsnąć światową gospodarką? Uczestnicy debaty wskazywali, że jest co najmniej kilka obszarów ryzyka, jednak najczęściej w tym kontekście wymieniane było rosnące zadłużenie państw, przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych. – Czarny łabędź ma to do siebie, że ciężko go przewidzieć – wskazywał Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który jednak pokusił się o wskazanie największych, potencjalnych zagrożeń dla gospodarek i rynków. – Główne źródła ryzyka widziałbym jednak na rynku nieruchomości, zwłaszcza w segmencie handlu detalicznego. W tym obszarze, jeśli chodzi o przejście do handlu online, wydarzyło się w ostatnich miesiącach więcej niż mogłoby się wydarzyć przez trzy–pięć lat. Drugi czynnik ryzyka to oczywiście olbrzymi dług, który narasta w wielu krajach z powodu pandemii. Trzeci to rozwój kryptowalut. Widzę więcej zagrożeń niż szans z racji tego, że bitcoin co chwilę rośnie – wskazywał Borys.
Na problem zadłużenia wskazywali także inni uczestnicy dyskusji.
– Zgadzam się, że głównym ryzykiem jest wzrost zadłużenia państw. W ślad za tym mogą iść problemy przedsiębiorstw, zwłaszcza tych, które nie generują przychodów w czasie pandemii. Problemem może dodatkowo stać się zadłużenie osób fizycznych, bo będą traciły pracę na skutek bankructw przedsiębiorstw, które przecież bez generowania przychodów nie będą w stanie zbyt długo funkcjonować. Do tego dodałabym ryzyko rodzące się z nowymi formami finansowania, czyli np. finansowanie społecznościowe – mówiła Katarzyna Kreczmańska-Gigol, wiceprezes KGHM.