W jednym były sekretarz generalny NATO nie ma racji – zwycięstwo rosyjskiej karty na Ukrainie zmieni układ polityczny nie tylko nad Dnieprem, ale i w całej Europie Środkowej. Będzie dotyczyło także Polski.
Władza Putina słabnie, ale jeszcze szybciej słabnie determinacja polityczna części państw europejskich, by bronić zasad. Kreml podejmuje kolejną próbę budowy imperium rosyjskiego – Trzeciego Imperium – o czym świadczy jego podejście do kwestii białoruskiej. Pogarszające się nastroje wśród Rosjan mogą tylko przyspieszyć uruchomienie procesu. Aż żal czytać naszych rodzimych politycznych kataryniarzy spod znaku „Unia jest głupia", którzy nie są w stanie poskładać w jeden obrazek tych procesów oraz prób rozsadzania Unii i wyciągnąć z tego wniosków.
Tegoroczne podwójne, prezydenckie i parlamentarne, wybory na Ukrainie mają ogromne znaczenie dla przyszłości środkowoeuropejskiej układanki. Będziemy do nich wracać niejednokrotnie. Dość powiedzieć, że z jednej strony są one festiwalem demokracji, bo zgłosiło się już prawie 40 kandydatów, w tym kilku doświadczonych polityków. Z drugiej zaś ich wynik nie jest pewny z punktu widzenia kontynuacji politycznego kursu Ukrainy z ostatnich lat.
Petro Poroszenko, obecny prezydent, właśnie ogłosił start, jednak by zwyciężyć, musi poprowadzić bardzo skuteczną kampanię i wykazać się osobistą determinacją. Jeśli na Ukrainie zwycięży kontrrewolucja, czyli kontestacja ostatnich lat, a Kreml podyktuje warunki kapitulacji na wschodzie kraju, scenariusz dla Polski może być fatalny.
Zgoda na imperialną politykę Rosji na Ukrainie, coraz bardziej niepokojące meandry polityki Viktora Orbána, porażka Wielkiej Brytanii, której elity wywiodły państwo na manowce, i pomruki o nowej polityce wschodniej Niemiec – to dla Polski największe wyzwania od trzech dekad. A wiele wskazuje na to, że nie ma dziś szans na takie amerykańskie wsparcie jak w latach 90.