Czeskie ultimatum dla Moskwy i pogrom prorosyjskiego lobby

Praga zażądała, by rosyjską ambasadę opuściło kolejnych kilkudziesięciu pracowników dyplomatycznych.

Aktualizacja: 23.04.2021 05:59 Publikacja: 22.04.2021 18:08

Rosyjski ambasador Aleksandr Zmiejewski przyjeżdża do czeskiego MSZ

Rosyjski ambasador Aleksandr Zmiejewski przyjeżdża do czeskiego MSZ

Foto: AFP

– Nie chodzi nam o eskalację, interesują nas poprawne stosunki – powiedział premier Andrej Babiš, ogłaszając decyzję.

Od początku tygodnia gwałtownie narastał kryzys w stosunkach obu państw. W Czechach ujawniono część raportu służb specjalnych na temat eksplozji w składach amunicji w Vrběticach (w pobliżu granicy ze Słowacją) w październiku 2014 roku. Okazało się, że był to zamach terrorystyczny dokonany przez oficerów rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.

Wymiana ciosów

Dwaj z nich – znani pod nazwiskami Rusłan Boszirow i Aleksandr Pietrow – brali później udział w próbie zamordowania za pomocą broni chemicznej Siergieja Skripala w brytyjskim Salisbury w 2018 roku. Teraz i czeska policja rozesłała za nimi listy gończe.

Czesi wyrzucili z kraju 18 rosyjskich dyplomatów pod zarzutem działalności szpiegowskiej i dywersyjnej. W odpowiedzi Rosja usunęła 20 Czechów z ambasady w Moskwie, paraliżując pracę przedstawicielstwa (zostało tam tylko pięciu dyplomatów) – znacznie mniejszego niż rosyjskie w Pradze.

Prezydent Miloš Zeman i premier początkowo próbowali na tym zakończyć konflikt. Ale parlament (od którego zależy mniejszościowy rząd Babiša) zażądał ostrych kroków odwetowych. Senat rozważał nawet zerwanie „traktatu o przyjaźni i współpracy" z Rosją z 1993 roku i domagał się pozostawienia w rosyjskiej ambasadzie tylko jednego dyplomaty. Prezydent stał się obiektem ataków: w środę wieczorem na ścianie jego siedziby zamku na Hradczanach wyświetlono napis „Velozrada" (Zdrada państwowa). W końcu Zeman i Babiš publicznie nazwali zamach w Vrběticach „aktem państwowego terroryzmu" i zgodzili się na podjęcie dalszych kroków.

Ministerstwo finansów przygotowało pozew przeciw Rosji o 47 mln dolarów za zniszczenia dokonane wybuchem, koszty akcji ratowniczej, rekultywacji terenu i rekompensaty dla ofiar (w wybuchu zginęło dwóch Czechów).

Moskwie postawiono też ultimatum: w czwartek do południa ma zgodzić się na powrót usuniętych dyplomatów. Zarówno Kreml, jak i rosyjskie MSZ pogardliwie je odrzuciły. W tej sytuacja Praga podjęła decyzję o proporcjonalnym zmniejszeniu ilości dyplomatów w rosyjskiej placówce i kazała kilkudziesięciu z nich do końca maja opuścić Czechy.

Nieoczekiwane zyski

– W ten sposób przynajmniej osiągniemy to, do czego dążyliśmy od trzech dekad – zauważył jeden z czeskich dziennikarzy. Czechy bowiem starały się o zmniejszenie na stałe rozdętej obsady rosyjskiej ambasady, w której nadal pracowało (już po usunięciu 18 ludzi) 27 dyplomatów i 67 pracowników technicznych – zdecydowanie za dużo na 10-milionowy kraj.

Kontrwywiad od lat alarmował, że połowa rosyjskich przedstawicieli w kraju (również z konsulatów w Brnie i Karlowych Warach) to szpiedzy.

Jednocześnie władze podjęły decyzję o rozgromieniu przynajmniej części prorosyjskiego lobby. W środę policja – oficjalnie zaprzeczając, by było to związane ze sprawą wybuchu w Vrběticach – dokonała w całym kraju obławy na członków organizacji „Czechosłowaccy rezerwiści na rzecz pokoju". Założona przez byłych oficerów komunistycznej armii wysyłała ludzi do walki w Donbasie po stronie Rosji. Zatrzymano pięć osób. Służby są przekonane, że większość „rezerwistów" współpracuje z Rosjanami.

Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Materiał Promocyjny
Tajniki oszczędnościowych obligacji skarbowych. Możliwości na różne potrzeby
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii