To Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji opracowała dla rządu zasady funkcjonowania szpitala tymczasowego mieszczącego się na PGE Narodowym. I to ona wyliczyła wysokie stawki za pacjenta, który tam trafi – ustaliła „Rzeczpospolita".
Okazuje się również, że koszty szpitala tymczasowego nie są pokrywane ze składek NFZ, ale bezpośrednio z budżetu państwa. Koszty 500-łóżkowego szpitala, w tym 50 łóżek oddziału intensywnej terapii mogą szokować – to ponad 21,5 mln zł na miesiąc (700 tys. zł dziennie).
Tylko 10 proc.
Temat wywołał dziennikarz „Polityki" wywiadem z młodym lekarzem pracującym na Narodowym. Został on zakwaterowany w pięciogwiazdkowym hotelu, w szpitalu miał pracować tydzień (84 godziny) za 12,6 tys. zł płacy. „Personelu medycznego jest dwa razy więcej niż chorych" – opisywał mężczyzna.
Za ogromne pieniądze zbudowano naprędce szpital dla chorych na Covid-19 z Mazowsza, by odciążyć szpitale tradycyjne. Tyle że na 285 łóżek w poniedziałek przebywało tam zaledwie dwudziestu kilku chorych. Szpital ma tak zaporowe wymogi wobec pacjentów (m.in. nie mogą mieć poważnych chorób współistniejących), że stoi pusty. Warszawskie szpitale przestały kierować tam pacjentów.
– Mamy ciężkie stany, dla których warunki przyjęcia w szpitalu „Narodowym" są faktycznie wykluczające. Zgodnie z wytycznymi mogą tam trafiać pacjenci chodzący, samodzielni, w lekkim stanie, z potwierdzonym covidem – mówi Adam Buczkowski ze Szpitala Wolskiego w Warszawie.