Inwestorzy protestują, a urzędnicy się cieszą, bo – jak twierdzą – skończy się era wyłudzania odszkodowań na te decyzje.
Warunki zabudowy i zagospodarowania terenu budzą skrajne emocje. Maję one zarówno swoich przeciwników, jak i gorących orędowników. Jedni krytykują je za zbyt dużą uznaniowość: jak się urzędnik „postara", to wyda wuzetkę na każdą inwestycję. Drudzy widzą w nich możliwość szybkiej i sprawnej realizacji przedsięwzięć.
Przez długie lata rząd nie miał pomysłu, jak pogodzić te dwie przeciwstawne racje. Były różne pomysły, od zastąpienia wuzetek przepisami urbanistycznymi uchwalanymi przez gminy po powrót do tego, co już kiedyś było, a mianowicie do terminowych decyzji.
Dziś wraca się do tego ostatniego pomysłu. Zawiera go projekt ustawy inwestycyjnej.
Przewiduje on, że wuzetki będą wydawane tylko na tyle, na ile są ważne pozwolenia budowlane, czyli na trzy lata, a potem wygasną. Co ciekawe, ta sama zasada ma obowiązywać w wypadku wuzetek wydanych przed wejściem w życie przepisów tej ustawy.