Firmy najbardziej dotknięte obostrzeniami pandemicznymi będą miały możliwość umorzenia subwencji otrzymanych dotychczas z Polskiego Funduszu Rozwoju – zapowiedział ostatnio premier Mateusz Morawiecki. Dla przedsiębiorców to bardzo ważna, ale też dosyć enigmatyczna informacja. „Rzeczpospolita" ustaliła, co to może oznaczać w praktyce.
Czytaj także: Tarcza antykryzysowa. Nowa pomoc dla firm i obciążenia
Przeżycie priorytetem
– Przedsiębiorstwa z wybranych branż będą mogły umorzyć więcej niż 75 proc. subwencji. O ile więcej? Ten poziom jest jeszcze ustalany, tutaj decyduje rząd – wyjaśnia nam Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR. – Warunkiem będzie to, by te firmy przeżyły, to znaczy nie ogłosiły likwidacji czy nie zawiesiły działalności – dodaje Marczuk.
Obecnie firmy mogą umorzyć do 75 proc. subwencji, pod warunkiem jednak, że „przeżyją" i nie zmniejszą zatrudnienia. Jeśli zmniejszą, wartość bezzwrotnej pomocy proporcjonalnie spada. Przykładowo, mikrofirma, która utrzymuje zatrudnienie na stałym poziomie, może liczyć na umorzenie 75 proc. subwencji. Jeśli zwolni połowę ludzi, może umorzyć tylko 50 proc. subwencji, a 50 proc. musi zwrócić. Jeśli zaś zwolni więcej niż połowę – musi zwrócić nawet do 75 proc.