– Zaciągamy hamulec. To ostatni krok przed wprowadzeniem narodowej kwarantanny. Jej wprowadzenie jest możliwe za 7-10 dni – mówił w środę premier Mateusz Morawiecki.
Premier zapowiedział, że narodowa kwarantanna będzie wprowadzona, gdy liczba zakażeń sięgnie 70-75 na 100 tys. mieszkańców. Jeśli spadnie do 25-50 na 100 tys. mieszkańców możliwy będzie powrót do obostrzeń przewidzianych dla strefy czerwonej, jeśli zaś spadnie do 10-25 zakażeń do obostrzeń przygotowanych dla strefy żółtej. Już dziś liczba zakażeń mieści się w przedziale, który wskazuje na wprowadzenie narodowej kwarantanny.
Czytaj także: Rząd znów zamyka centra handlowe. Nowe restrykcje
Tymczasem w środę organizacje biznesowe zrzeszone w Radzie Przedsiębiorczości zaapelowały w środę do rządu o niewprowadzanie drugiego lockdownu. - Polska gospodarka wciąż zmaga się z bardzo poważnymi konsekwencjami pierwszego zamknięcia, zaś przywrócenie tak daleko idących obostrzeń nieuchronnie doprowadziłoby do licznych upadłości firm oraz utraty miejsc pracy – przekonują przedsiębiorcy.
Tłumaczą, że firmy zainwestowały potężne środki w bezpieczeństwo i wiele z nich jest bardzo dobrze przygotowana do drugiej fali pandemii. - We własnym interesie nauczyły się chronić pracowników i klientów, a odpowiedzialna działalność gospodarcza nie jest źródłem ognisk pandemicznych. Dlatego dalsze ograniczanie działalności firm będzie zbędną, nieuzasadnioną stratą – twierdzi Rada Przedsiębiorczości.