Reklama
Rozwiń

Branża targów wciąż na dnie

Miesięczne straty polskiego rynku targowego sięgają 150 mln zł. Tegoroczne przychody firm organizujących imprezy targowe spadną rok do roku o 70–80 proc. Możliwa jest fala bankructw.

Aktualizacja: 22.07.2020 06:42 Publikacja: 21.07.2020 21:00

Targi Kielce, które w 2019 r. odnotowały przeszło 6 mln zł zysku, liczą, że miasto zrezygnuje z dywi

Targi Kielce, które w 2019 r. odnotowały przeszło 6 mln zł zysku, liczą, że miasto zrezygnuje z dywidendy

Foto: Rzeczpospolita, Roman Bosacki

Mimo odmrożenia gospodarki branża organizacji targów wciąż nie wznowiła działalności. Rynek o wartości blisko 3 mld zł okazuje się mocno dotknięty przez epidemię.

– Przez cały okres funkcjonowania zakazu imprez nie mieliśmy żadnych przychodów. Do tego dochodzi kolejne cztery–pięć miesięcy bez wpływów, bo trzeba wszystko od nowa zorganizować: pozyskać pieniądze od wystawców i sponsorów, ponownie przygotować cały program konferencyjny z uzgodnieniem tematów, zorganizować proces sprzedaży i marketingu – wylicza Sławomir Majman, wiceprezes Zarządu Targów Warszawskich (ZTW). Pierwszą imprezę ZTW będzie próbował zorganizować dopiero 12 października.

Jesień bez przełomu

Według spółki PTWP Event Center zarządzającej Międzynarodowym Centrum Kongresowym oraz Halą Widowiskowo-Sportową Spodek w Katowicach, gdzie imprezy nie będą się odbywać do końca sierpnia, prognoza na okres wrzesień–grudzień zakłada spadek przychodów w granicach 70 proc., nawet przy założeniu organizowania wydarzeń bez żadnych ograniczeń. – Z kolei prognoza na rok 2021 w obiektach MCK i Spodek przewiduje przychody mniejsze o 50 proc. w porównaniu z 2019 r. – mówi Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP, do której należy Event Center.

Według informacji powołanej we wtorek Rady Przemysłu Spotkań i Wydarzeń (RPSiW), reprezentującej 18 branżowych organizacji, firmy wystawiające się na targach obawiają się uczestnictwa ze względu na zagrożenie epidemią. W rezultacie organizatorzy wydarzeń targowych przenoszą je na 2021 rok. W tej sytuacji jesień nie przyniesie branży targowej znaczącego ożywienia. – Przetrwanie jesieni będzie wyzwaniem, podobnie jak przygotowanie się do tego, co nas czeka w przyszłym roku. Jeśli w najbliższych kilku miesiącach okaże się, że odwoływane są kolejne imprezy, przez branżę przetoczy się lawina bankructw – ostrzega Bartosz Bieszyński, koordynator RPSiW.

Jeszcze w maju wniosek o upadłość złożyła firma Murator Expo z grupy kapitałowej ZPR, zajmująca się organizowaniem targów wydawniczych, mieszkaniowych oraz dotyczących jachtów i sportów wodnych. Jak informowała, powodem upadłości stała się sytuacja finansowa firmy oraz brak możliwości prowadzenia działalności przez ograniczenia związane z epidemią.

Podobnych decyzji może być więcej, bo sytuacja finansowa sektora jest dramatyczna. Miesięczne straty rynku targowego sięgają 150 mln zł. Zagrożonych może być prawie 40 tys. miejsc pracy.

Sytuacja poszczególnych firm organizujących imprezy targowe nie jest jednak taka sama. Duże targi należące do samorządów mogą w trudnej sytuacji liczyć na ich wsparcie. Targi Kielce, które w 2019 r. odnotowały przeszło 6 mln zł zysku, liczą, że miasto zrezygnuje z dywidendy. Ale spółka musiała zdecydować się także na znaczące oszczędności: choć na razie uniknięto radykalnych cięć w zatrudnieniu, to płace zmalały o ok. 30 proc. Trzeba było także zrezygnować z budowy wartej ok. 80 mln zł nowej hali wystawowej.

Popyt za dwa lata

W znacznie gorszej sytuacji są firmy prywatne, stanowiące większość na rynku targów. One nie mają żadnej poduszki finansowej. – W dodatku ta grupa firm funkcjonuje na zasadzie inwestowania zysków z jednego projektu w kolejny. Przy stosunkowo niskich marżach oznacza to, że jak ich brakuje, to nie ma z czego finansować innych wydarzeń – tłumaczy Majman.

Według raportu wydanego na zlecenie Convention Bureau of Europe na skutek Covid-19 wydatki na wydarzenia branży MICE w Polsce spadną od 1,4 do nawet 2,1 mld euro. Raport przewiduje, że liczba uczestników i wysokość ich wydatków wróci do normy najwcześniej w 2022 lub 2023 roku.

Także przedstawiciele branży targowej uważają, że odbudowa sektora potrwa minimum dwa lata. Najważniejszą kwestią pozostaje przywrócenie popytu. – Liczymy, że wiosną przyszłego roku coś zacznie się dziać. Ale w przyszłości na pewno wiele się zmieni – twierdzi Bieszyński. Będzie coraz więcej imprez o charakterze hybrydowym, część wydarzeń trafi do sieci.

– Przygotowanie dużych imprez to wielomiesięczny proces. Sądzę, że odreagowanie nastąpi dopiero w końcu 2021 r., a raczej w 2022 r. – uważa prezes Grupy PTWP. Jak podkreśla, ten segment rynku potrzebuje jednak zintegrowanych działań pomocowych ze strony rządu. – Bez tego o odbudowę będzie bardzo ciężko – podkreśla Kuśpik.

Wiele będzie też zależeć od tego, jak długo będzie się ciągnąć pandemia koronawirusa. – Nasz przemysł będzie najdłużej dotknięty przez kryzys – dodaje Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce. Spółka w końcu sierpnia rusza z planowanym sezonem jesiennym, ale imprezy – jak zaznacza Mochoń – najprawdopodobniej okażą się od 40 do 70 proc. mniejsze niż w normalnych warunkach. Można się spodziewać rezygnacji z uczestnictwa m.in. firm amerykańskich czy włoskich, wśród których obawy przed skutkami epidemii są szczególnie duże.

Biznes
Czy Elon Musk chce zdobyć tajne technologie?
Biznes
Ostatni bal na Titanicu? Chudy rosyjski Nowy Rok
Biznes
Święta spędzane w Polsce coraz popularniejsze wśród zagranicznych turystów
Biznes
Największe zamówienie w historii polskiej zbrojeniówki. Do HSW trafi 17 mld zł
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Biznes
Polskie firmy wchodzą na rynek USA. Czy wprowadzenie ceł im zaszkodzi?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku