Wybory wygrywają nie ci, którzy prowadzą w sondażach ani którzy mają rację. Wygrywają ci, którzy lepiej potrafią zmobilizować swoich wyborców, by poszli do urn. Dlatego choć w większości sondaży Prawo i Sprawiedliwość prowadzi – co może odzwierciedlać realne sympatie polityczne w społeczeństwie – to jednak coraz bardziej możliwy staje się scenariusz, w którym to Koalicja Europejska wyprzedzi rządzących.
Od kilku dni partia Jarosława Kaczyńskiego zdaje się robić wszystko, by mobilizować... swoich przeciwników. PiS nie doceniło skali emocji, jakie wywołało zatrzymanie przez policję Elżbiety Podleśnej, krytycznej wobec rządu aktywistki, która rozlepiała plakaty z Matką Boską w tęczowej aureoli. Temat ten pojawiał się kilkanaście milionów razy każdego dnia w sieci, w dodatku w kontekście bardzo krytycznym i dla PiS, i dla Kościoła. Ponieważ jednak to PiS obwołało się obrońcą Kościoła i tradycyjnych wartości, duża część tej mobilizacji może obrócić się właśnie przeciwko partii rządzącej. Liberalni i centrowi wyborcy dwa tygodnie przed głosowaniem dostali silny impuls do tego, by ruszyć się w dzień wyborów z domu i wyrazić przy urnie sprzeciw wobec PiS.