Kontrole sanitarne na granicach, zakaz imprez masowych, zamykanie szkół i przedszkoli, kwarantanna obejmująca dziesiątki osób, w tym dowódcę wojska. Warto obserwować działania służb publicznych, bo dla nich jest to test, który może wskazać niedomaganie systemu reagowania w sytuacji kryzysowej. Z podobnymi skutkami, ale w większej skali państwo może mieć do czynienia w przypadku agresji.
„Epidemia koronawirusa w Chinach powinna być traktowana jako jeden z ważniejszych elementów do studiowania własnych ogólnopaństwowych zdolności do zarządzania kryzysowego, w perspektywie długookresowej, stanowiąc przy tym element nowej debaty o systemie obrony totalnej w Polsce” – uważa dr Jacek Raubo z Fundacji Instytut Bezpieczeństwa i Strategii w publikacji na portalu Defence24.
Możemy obserwować, jak w sytuacji zagrożenia epidemiologicznego zachowuje się państwo totalitarne, czyli Chiny, gdzie najważniejsze są nakazy, a jak może się zachować państwo, które partnera ma w mediach, a jego tkankę stanowi społeczeństwo obywatelskie – do takiej pozycji aspirujemy. Zatem ważne jest nie tylko skuteczne działanie służb, w tym policji, która powinna egzekwować nakaz kwarantanny.
Niezwykle duże znaczenie ma edukowanie społeczeństwa nt. istniejących zagrożeniach, ale zachęcanie do współpracy ze służbami i inspekcjami państwa, wojskiem.
Kapitalne znaczenie ma też współpraca instytucji publicznych z mediami, bo w sytuacji kryzysu możemy się spotkać z zawirowaniami wokół informacji, z celowym lub przypadkowym wywoływaniem paniki, budowaniem fałszywych przekazów. Dlatego ważne jest budowanie komunikacji strategicznej w obrębie społeczeństwa. Dr Raubo zwraca uwagę, że nie należy traktować mediów i dziennikarzy jedynie w kategoriach przekaźników własnych informacji, ale już jako „potencjalne ogniwa systemu bezpieczeństwa państwa”.Celem państwa powinno być budowanie świadomości obywateli, ale też włączenie do procesu zwalczania niekorzystnych zjawisk wszystkich instytucji, od przedsiębiorców, po samorządy czy lokalne inicjatywy mieszkańców.