Rzeczpospolita: W polskich aptekach brakuje wielu leków, a pacjenci odbijają się od ich drzwi, poszukując chociażby leku na rozrzedzenie krwi. Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że wszystko przez to, że ceny w Polsce są niskie i leki wyjeżdżają na sprzedaż do innych krajów. Czy zbijanie cen przez urzędników resortu przynosi dobre efekty?
Zbyt niskie ceny leków mogą być zagrożeniem dla ciągłości ich dostaw dla obywateli. W lipcu tego roku minister zdrowia wydał obwieszczenie w sprawie wykazu leków zagrożonych brakiem na terytorium Rzeczypospolitej. Na obwieszczeniu było 257 pozycji. To jest właśnie efekt pośredni wdrożenia nowego systemu refundacyjnego w 2012 r. Nieustanne zbijanie cen leków doprowadziło właśnie do ich niekontrolowanego wywozu. Bo zainteresowani – apteki i hurtownie farmaceutyczne – mogą te leki sprzedać drożej, np. w Niemczech. Ten proceder nie dotyczy wprawdzie leków produkowanych w kraju, niemniej potwierdza to tezę, że jeśli są tak duże różnice cenowe pomiędzy krajami, to jedno z państw może być nagle uzależnione od importu leków, skoro te z jego terytorium wyjeżdżają. A trudno przecież wyegzekwować od wytwórców z zagranicy dostawy leków.