Maszyna wystartowała z bazy sił powietrznych w Richmond. Po niespełna dwóch godzinach kontakt z załogą został urwany. Samolot znajdował się w górskim rejonie Snowy Monaro w stanie Nowa Południowa Walia.
Miejsce katastrofy znajduje się w pobliżu nieopanowanego przez strażaków pożaru w parku narodowym Wadbilliga.
Shane Fitzsimmons, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej (RFS) z Nowej Południowej Walii powiedział, że żaden z członków trzyosobowej załogi nie przeżył wypadku. - Samolot z impetem uderzył w ziemię. Doszło do wybuchu. Na tym etapie nie wiadomo, co spowodowało katastrofę - poinformował.
Hercules C-130 należał do kanadyjskiej firmy pożarniczej Coulson Aviation, która po wypadku uziemiła swą flotę samolotów gaśniczych. Załogę maszyny stanowili Amerykanie.
Po katastrofie liczba ofiar śmiertelnych pożarów buszu w Australii wzrosła do 32. Jak dotąd ogień strawił tereny o powierzchni odpowiadającej 1/3 obszaru Niemiec.