To bardzo trudne pytanie, dlatego że teraz naszym celem jest wygranie wyborów prezydenckich, nie mamy innego. To jest prosta opowieść o człowieku, który wchodzi do składu z narzędziami, widzi robotę do zrobienia, teraz więc musi wziąć akurat to narzędzie, jakim jest kandydowanie w wyborach prezydenckich. Po maju będzie inna sytuacja i być może trzeba będzie sięgać po inne narzędzia. Jedno jest pewne – nie można całej energii ludzi, którą teraz widzę, jeżdżąc po Polsce, rozmawiając z wyborcami, widzę jak to budzi w nich nadzieję, jak oni się otwierają; wchodzą na spotkanie poobijani, sfrustrowani tym, jak się mają polskie sprawy, a wychodzą naładowani nadzieją – nie można tego tego tak zostawić.
Co konkretnie chciałby pan zrobić jako prezydent?
Od prezydenta trzeba wymagać wizji, ustawienia priorytetów, tego, żeby był rodzajem kamertonu, który nadaje ton dyskusji. Chcę jasno powiedzieć, jak moim zdaniem powinno wyglądać bezpieczeństwo narodowe, jak powinniśmy o nim myśleć – w wielu aspektach, bo to nie jest tylko kwestia zakupu uzbrojenia dla polskiej armii, ale to też kwestia bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni, bezpieczeństwa epidemiologicznego, bezpieczeństwa na bardzo wielu płaszczyznach. Może zostać zachwiane nasze poczucie bezpieczeństwa i niepodległość. Druga kwestia to kwestia klimatu i środowiska naturalnego. Czy masz poglądy lewicowe czy prawicowe, czy jesteś katolikiem czy ateistą, to kwestia wody i powietrza jest absolutnie fundamentalna. I wreszcie Polska samorządowa, działalność obywatelska, która w tylu miejscach kraju wspaniale kwitnie i nie wolno temu przeszkadzać. Wreszcie kwestie związane z ustrojem i stabilnością, która, mam wrażenie, w Polsce zaczyna być coraz bardziej zachwiana. To są rzeczy, które można rozpatrywać, idąc od strony państwa, które nie dowozi efektów dla swoich obywateli, ale też solidarności społecznej. Potrzebujemy dzisiaj Polski, w której zauważymy, że na nowo musimy zacząć dbać o siebie nawzajem i troszczyć się, od gospodarki po tych, którzy zostali wykluczeni z transformacji. To się przekłada na tysiące konkretów, o których będę opowiadał przez najbliższe miesiące.
Co powiedziałby pan Andrzejowi Dudzie w sprawie ustaw sądowych?
Że cały ten system prowadzenia sporu wokół reformy przypomina mi postępowanie gospodarza domu, który w związku z tym, że są problemy innych lokatorów, zamówił bombardowanie, nalot dywanowy na ten budynek, chcąc go zniszczyć. To jest remont przez wyburzanie. Były w Polsce problemy z sądami, z ich wydolnością, z tym czy innym sędzią, ale to są problemy, które rozwiązuje się skalpelem, a nie siekierą, doprowadzając do sytuacji, jaką mamy w tej chwili. Zapanuje dualizm, będą dwa systemy prawne, bo tu już się nie ma gdzie cofnąć. Albo obywatele będą wierzyć jednym sędziom, albo drugim i sami będziemy musieli zdecydować którym. Wprowadzane zmiany paraliżują prace wymiaru sprawiedliwości. Lekarstwo okazało się być nieporównanie gorsze od choroby.
Prezydent powinien zawetować ustawę?